W przełomowym wystąpieniu poświęconemu brytyjskiej polityce zagranicznej lider Partii Pracy Jeremy Corbyn skrytykował światową “wojnę z terrorem” i udział w niej Wielkiej Brytanii, uznając że jest nieskuteczna w walce z terrorystami i znacząco przyczyniła się do zwiększenia zagrożenia zamachami.

Powołując się na ekspertów, Corbyn stwierdził że choć wina za zamachy leży po stronie terrorystów, to udział w interwencjach zbrojnych m.in. na Bliskim Wschodzie zwiększył ryzyko ataków w UK. Piątkowe przemówienie Corbyna było pierwszym wydarzeniem w ogólnokrajowej kampanii wyborczej Partii Pracy od czasu zamachu w Manchesterze, otwierając ostatnie 13 dni partyjnych zmagań przed głosowaniem 8 czerwca.

Szef Partii Pracy zapowiedział też wczoraj zwiększenie finansowania policji i służb specjalnych, ale jednocześnie ograniczenie wysyłania kontygentów brytyjskich żołnierzy na misje zagraniczne.

Na wystąpienie lidera Labour ostro zareagowali Torysi, wykorzystując każdą okazję by skomentować je jako “niestosowne”, “niewytłumaczalne” i “skandaliczne”. Corbyna w mediach krytykowali m.in. szef dyplomacji Boris Johnson, szefowa ministerstwa spraw wewnętrznych Amber Rudd czy szef ministerstwa obrony Sir Michael Fallon. W podobnym tonie wystąpienie Corbyna skomentowała premier Theresa May podczas konferencji prasowej po szczycie G7. Dla liderki Torysów była to dobra okazja by ponownie spozycjonować siebie jako silnego przywódcę i zwrócić uwagę wyborców w stronę personalnego wyboru pomiędzy nią a “słabym” Jeremym Corbynem.

Corbyn niedawno zaprzeczył, że jest pacyfistą, jednak w swojej karierze parlamentarnej występował przeciwko większości współczesnych interwencji zbrojnych, m.in. w Iraku, Afganistanie i Syrii. Wcześniej przewodniczył brytyjskiej organizacji “Stop The War” oraz współprowadził Kampanię na rzecz Nuklearnego Rozbrojenia.

Jednak jak zauważa główny wyborczy komentator Financial Times Sebastian Payne retoryka Corbyna może podobać się coraz większej części elektoratu. W sondażu YouGov przeprowadzonym ad hoc tuż przed wystąpieniem lidera Labour, aż 53% badanych zgodziło się, że interwencje zagraniczne w których brała udział Wielka Brytania częściowo przyczyniły się do zamachów w kraju. Co ciekawe, nieco większe od średniej poparcie dla tego stwierdzenia wyrażali mieszkańcy Szkocji oraz Londynu (tradycyjnie bardziej liberalnych regionów kraju, gdzie Labour musi nie tylko bronić ale i próbować odzyskać poparcie wyborców).