Dokładnie 14 dni pozostało do wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii i część brytyjskich partii zaczęła powracać do przekonywania wyborców, w cieniu zamachu w Manchesterze i trwającej wciąż antyterrorystycznej operacji w całym kraju.

Dzisiaj ogłoszenie swojego manifestu wyborczego zaplanował UKIP a Partia Pracy ma powrócić do niektórych działań lokalnych.

Jednak pozostała część kampanii z pewnością będzie zdominowana przez tematykę bezpieczeństwa narodowego, która jeszcze przed wydarzeniami w Manchesterze była jednym z głównych punktów spornych pomiędzy Torysami a Laburzystami. Rządzący Konserwatyści zaciekle krytykowali pacyfistyczne podejście Lidera Partii Pracy Jeremy’ego Corbyna a sprzyjające Torysom dzienniki oskarżały go brak potępienia a nawet poparcie dla działań Irlandzkiej Armii Republikańskiej kiedy był już posłem do parlamentu.

Wyjątkowa sytuacja, w jakiej znaleźli się brytyjscy politycy na dwa tygodnie przed dniem wyborów póki co może faworyzować rządzącą Partię Konserwatywną. Premier Theresa May była w poprzednim rządzie ministrem spraw wewnętrznych a jej sztab wyborczy od dawna starał się budować jej wizerunek jako silnego, odpowiedzialnego lidera. Z kolei Labour zdołało nadgonić część dystansu do Torysów krytykując ich reformy socjalne i niemal ignorując dyskusje związane z bezpieczeństwem.

Tuż przed poniedziałkowym zamachem Konserwatyści znajdowali się w ogniu krytyki po ogłoszeniu, a następnie wycofaniu się ze swoich planów reformy systemu opieki społecznej. Jednak drastyczna zmiana tonu i tematyki kampanii niekoniecznie może być zupełnie dla nich korzystna.

Jak donosi dzisiejszy The Times, brytyjskie służby specjalne zostały kilkukrotnie ostrzeżone – m.in. przez znajomych zamachowca – że jest potencjalnie niebezpieczny i głosi poglądy wspierające terroryryzm. Pytania, czy służby działały prawidłowo i miały szansę powstrzymać zamachowca mogą jeszcze pojawić się w najbliższych dniach kampanii.