Matt Singh, brytyjski analityk polityczny który jako jeden z nielicznych – wbrew ówczesnym sondażom – poprawnie przewidział zwycięstwo Konserwatystów w 2015 roku, w najnowszej analizie dla Financial Times prognozuje, że aktualne sondaże mogą przeszacowywać poparcie dla opozycyjnej Partii Pracy i niedoszacowywać poparcie dla Torysów.

Poza aktualnymi sondażami, analiza zwraca uwagę m.in. na historyczne trendy z poprzednich kampanii wyborczych. Partia Konserwatywna tradycyjnie zdobywa większe poparcie przy urnie wyborczej niż wskazują na to sondaże. Z kolei Labour jest najczęściej przeszacowywana i zdobywa mniej głosów niż przewidują to ośrodki badań.

Należy również zwrócić uwagę na oceny zaufania dla liderów partyjnych. W tych statystykach Theresa May ma komfortową przewagę aż 24 punktów procentowych nad Jeremy Corbynem. Nie dziwi w tej sytuacji też silnie “spersonalizowana” przez Torysów kampania wyborcza, w której zamiast partyjnego logo częściej promuje się samą premier. Z kolei ona częściej do tej pory krytykowała Lidera Partii Pracy, zamiast jego formacji.

Jednak najlepszym prognostykiem wyborczego zwycięstwa są nie sondaże, a wyniki rzeczywistych głosowań. Na początku maja Brytyjczycy wybierali w wyborach samorządowych burmistrzów metropolii i lokalnych radnych. Konserwatyści zyskali ponad 550 mandatów w porównaniu do poprzednich wyborów, a Partia Pracy straciła ponad 320 z dotychczas posiadanych miejsc. Kandydat Torysów został też wybrany burmistrzem West Midlands – uważanego za rejon tradycyjnie popierający Laburzystów. Historyczne analizy pokazują, że rządząca partia zyskuje większe poparcie w wyborach parlamentarnych niż samorządowych.

Zgodnie z analizą Singha, ostatnie wydarzenia (wycofanie się Torysów z obietnic reformy socjalnej oraz zamach w Manchesterze) mogą mieć wpływ na poparcie dla partii, ale prawdopodobnie mniejsze niż zakładane. 8 czerwca, kiedy Brytyjczycy pójdą do urn, przewiduje się więc że Torysi odniosą nad Laburzystami “przekonujące” zwycięstwo, z ponad 10-procentową przewagą.