Po ogłoszeniu swojego programu wyborczego Partia Pracy zaczęła gonitwę z czasem i Partią Konserwatywną. Brytyjscy wyborcy do urn pójdą dokładnie za 3 tygodnie. Dzisiaj po raz pierwszy Partia Pracy zobaczyła światełko w tunelu i szansę na zmniejszenie skali porażki wyborczej.

W najnowszym sondażu Ipsos MORI, przeprowadzonym już po publikacji manifestu programowego, Partia Pracy zyskuje aż 8 pkt. procentowych w stosunku do notowań przed miesiącem. Wciąż jest jednak daleko za rządzącymi Torysami którzy utrzymują rekordowe poparcie aż 49% wyborców.

Utrzymujące się notowania Partii Konserwatywnej i zauważalne odbicie poparcia dla Partii Pracy nie są natomiast dobrą informacją dla kandydatów innych ugrupowań. Poza odzyskiwaniem swoich wyborców, Labour prawdopodobnie podbiera ich też m.in. Liberalnym Demokratom czy szkockim nacjonalistom z SNP.

Wyniki badania ujawnione w dzisiejszym wydaniu Evening Standard wskazują jednak na fundamentalne bariery, których Partia Pracy może nie pokonać w ciągu zaledwie 21 dni. Aż ¼ wyborców Labour nie uważa, że ich partia jest gotowa wrócić do rządzenia krajem. Dodatkowo ponad 40% wyborców deklarujących chęć oddania głosu na nich zaznacza, że może jeszcze zmienić zdanie. U Torysów taką deklarację składa o połowę mniej wyborców.

Lider Partii Pracy ma też jeszcze większy dystans do pokonania niż jego własna partia. Tylko 29% wyborców uważa, że jest najlepszym kandydatem na premiera. W tym pytaniu Theresę May wskazało aż 56% Brytyjczyków.