Trump dokonuje zwrotu w sprawie nielegalnych imigrantów. „Nie będzie amnestii, ale…”

Polityka imigracyjna Donalda Trumpa do tej pory kojarzona była w kampanii głównie z propozycją budowy muru na granicy z Meksykiem. Trump w trakcie prawyborów mówił też o konieczności deportowania wszystkich nielegalnych imigrantów (ok 11 mln osób) przebywających obecnie w USA. Nigdy jasno nie sformułował swojej propozycji. Ale o murze Trump nie mówi już wiele, a masowa deportacja w ostatnich dniach też też całkowicie zniknęła z retoryki kandydata GOP. W trakcie programu Seana Hannity’ego o imigracji Trump przyznał nawet:

„Nie ma mowy o przyznawaniu obywatelstwa. Ale oni będą musieli zapłacić podatek [za cały okres pobytu], będą musieli płacić poatki. Nie ma amnestii, ale będziemy z nimi pracować”.

Ta retoryka przypomina to, o czym mówił w prawyborach konkurent Trumpa, Jeb Bush. Kandydat GOP od wielu dni wysyłał sygnały świadczące o tym, że jego pozycja w sprawie imigracji „ewoluuje”. Deklaracja z programu Hannity’ego to najlepszy dowód na to, że sztab kandydata GOP doskonale zdaje sobie sprawę, że musi przynajmniej spróbować zawalczyć o Latynosów, bez których sukces w stanach takich jak Newada czy Floryda będzie bardzo trudny.

Oczywiście ten zwrot do centrum niesie też ryzyko – przede wszystkim w bardziej konserwatywnym elektoracie. Już teraz np. zwolennicy Teda Cruza twierdzą, że ostrzegali przed takim rozwojem wypadków.