POLITYKA

— JANINA PARADOWSKA: KOMOROWSKIEMU Z ĆWIERKANIEM WYJĄTKOWO NIE DO TWARZY: “Zadaniem sztabu jest więc mobilizacja zwolenników i niech sztab się stara, omijając jednak Twittera, bo Bronisławowi Komorowskiemu z ćwierkaniem wyjątkowo nie do twarzy. Główne jednak pytanie brzmi, czy prezydent wygra w pierwszej czy w drugiej turze? Panuje przekonanie, że prawdziwym zwycięstwem byłaby wygrana w pierwszej. Można się jednak zastanawiać, czy lepiej wygrać minimalną przewagą w pierwszej, co przy mnogości kandydatów zdarzyć się może, czy wielką przewagą w drugiej?”.

— PARADOWSKA: KALISZ NAJBARDZIEJ PRZEGRANY: “Nie ma natomiast żadnych wątpliwości, kto jest najbardziej przegrany w tej rywalizacji. Tu rozstrzygnięcia zapadły i konkurencję wygrał zdecydowanie Ryszard Kalisz, który niewątpliwie ma kwalifikacje i doświadczenie zdecydowanie większe niż każdy z pozostałych kandydatów, przegrał ze wszystkimi i z samym sobą też. Nie poparł go Sojusz Lewicy Demokratycznej, bo poseł robił wszystko, aby go z tej partii wyrzucono, a Sojusz zdrajcom bardzo rzadko wybacza. Stowarzyszenie, które Kalisz założył, Dom Wszystkich Polska, okazało się w gruncie rzeczy niewielkim pokoikiem, którego nikt nie chciał odwiedzać. Wszystkie rozmowy o zjednoczeniu lewicy, tej spoza Sojuszu, jakie podobno intensywnie prowadził, zakończyły się fiaskiem, lewica jest akurat w fazie dzielenia się, a nie łączenia”.

— KAMPANIA POZORÓW – piszą Mariusz Janicki i Wiesław Władyka: “Ten naiwny obraz kampanii i całej polityki nazywamy regulaminowym, formalnym, można go określić też jako grzecznościowy: kandydaci udają, że mają szansę, a komentatorzy, że w to wierzą. I trwa dziwny kontredans, lawina zbędnych słów, opinii, zapełnianie programu całodobowych stacji telewizyjnych, długie relacje z konwencji, omawianie tonu głosu i mowy ciała, rozważania na temat wizerunków kandydatów i wyglądu ich żon. A znakomita większość zjawisk w tej kampanii nie ma żadnego politycznego znaczenia, w tym sensie, że nie dotyczy zasadniczej treści polskiej polityki; ma raczej charakter obyczajowo-towarzyski (Ogórek), wewnątrzpartyjny (Jarubas) czy marginalny (Palikot, Korwin-Mikke, Kukiz). Rzeczywiste życie polityczne toczy się w innym wymiarze i aby podjąć racjonalną wyborczą decyzję, trzeba się pozbyć balastu polityki nieważnej”.

— DALEJ JANICKI I WŁADYKA: “Obecna kampania prezydencka to kolejna odsłona trwającego od dekady pojedynku Platformy i PiS. Liczą się tylko wyniki Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Dudy, które zapewne w jakiś sposób przełożą się na wybory parlamentarne. Te wybory to niejako „prywatna” sprawa tych dwóch ugrupowań, reszta to statyści. Ale PiS chce sprawić wrażenie, że te wybory mają specjalny status, że wchodzi na scenę nowe pokolenie (Duda, Jarubas, Ogórek), które występuje przeciwko „starym” (oczywiście Komorowski), że chodzi o jakieś starcie osobowości, że Duda pokazuje świeży styl, twarz „polskiego Kennedy’ego”, że trzeba go traktować jako byt autonomiczny. Stąd ta znowu uruchomiona poczciwa metoda chowania Kaczyńskiego i Macierewicza”.

— KONKLUZJA TEKSTU: “Walkę PO z PiS o wizję kraju można ignorować, odrzucać, wręcz znienawidzić, ale ona od tego nie zniknie. Od tej polityki można odpaść, ale nie sposób zaprzeczyć, że chodzi tylko o to, czy krajem będzie rządziła Platforma czy PiS. Reszta to didaskalia”.

— ROBERT KRASOWSKI O EWIE KOPACZ: “Władza nad Polską znalazła się w rękach osoby, która przy najlepszych chęciach zrobi niewiele. Bo o ile Tusk był minimalistą z wyboru, jego następczyni jest nim z konieczności. Bo została rzucona na zbyt głębokie wody. A wszystko po to, aby nikt ponad Tuska nie wyrósł. Aby polska polityka została pustynią talentów, na której Tusk będzie zawsze witany jak zbawca”.

— KRASOWSKI O JAROSŁAWIE KACZYŃSKIM I LESZKU MILLERZE: “Z podobną małością zachowali się przywódcy opozycji – Kaczyński i Miller. Aby utrzymać swoją pozycję na szachownicy, słabnący liderzy do wyborów prezydenckich wystawili piony. Postaci nie tyle mniejsze od siebie, co po prostu małe. Nieznane, niedoświadczone, niesamodzielne, które w przyszłości nie zdołają im zaszkodzić. Stare lwy tak bardzo się boją walki o przywództwo w stadzie, że wybrały sobie najsłabszych rywali. Delikatnych, anemicznych, bez kłów, bez pazurów. Nie prawdziwe lwy, lecz ich pluszowe kopie. Dopiero przy takich rywalach Kaczyński i Miller zasypiają bezpiecznie”.

*****

TYGODNIK POWSZECHNY

— PAWEŁ RESZKA O KAMPANII PBK: POŻAR NA RAJSKIEJ WYSPIE: “Ospały start kampanii Bronisława Komorowskiego irytuje PO. Prezydent jest faworytem, ale zwycięstwo w pierwszej turze staje się coraz mniej prawdopodobne”. (…) Pytam jednego ze współpracowników Bronisława Komorowskiego o atmosferę w Pałacu Prezydenckim.

– Do niedawna wszyscy byli wyluzowani – mówi.

– Czyli?

– A jeździł pan na wakacje na rajskie wyspy? Tu wszyscy od pięciu lat są na takich wakacjach. Siedzą na leżaczkach, w rękach mają drinki z parasolką, słoneczko świeci, zaufanie społeczeństwa jest wysokie, z tendencją wzrostową. Prezydent lubi swoich współpracowników i lubi być prezydentem.

– I to się zmieniło?

– Tak, teraz na rajskiej wyspie tli się po żar, tylko nikt nie wie, jak o tym powiedzieć szefowi”.

— DALEJ RESZKA: “Ekspert od PR: – Dowiadywałem się ostat nio, co z kampanią PBK. To, co usłyszałem, było trochę przerażające. Pytałem, jak ma wyglądać spot? Milczenie. Czy mają pomysł na materiał filmowy? Odpowiedzieli, że zbierają fragmenty z prezydentury. To znaczy, że są kompletnie w lesie.

– Otoczenie prezydenta jest ospałe?

– Ospałe i nienawykłe do pracy w trybie kampanijnym”.

— INNA WYPOWIEDŹ PR-OWCA Z OKOLIC PO: “ – Jeśli nie będzie jakiegoś kataklizmu, zwycięży w drugiej turze. Jednak nie uniknie debaty z Dudą. A w takiej debacie Duda może tylko wygrać. Dla niego sam udział to sukces. Przecież nikt nie liczy, że Duda zostanie prezydentem: on ma zrobić wynik. A po dobrym wyniku PiS ma ogromne możlliwości ruchu. Może dalej stawiać na Dudę, wyznaczyć go na premiera. Kaczyński będzie szefem partii albo honorowym szefem partii, a jak PiS wygra, i tak zostanie premierem, kiedy zechce”.

— PAWEŁ RESZKA: NIEMĄDRE BICZOWANIE ORBANA: “Czy publiczny despekt wobec Orbána tę jedność umocnił? Wątpię. Boję się, że w Polsce w ogóle nie myślano w tych kategoriach. Propagandowy wyścig między PO i PiS, kto bardziej utarł węgierski nos, nie dotyczył wszak rynku zewnętrznego, a wewnętrznego. Każda partia chciała pokazać, jak bardzo nienawidzi Kremla i jego sługusów”.