Za chwilę wybory prezydenckie, które są niezwykle ważne. Które mogą w połączeniu z większością w Senacie, prezydent inny niż dzisiaj urzędujący, mający na pierwszym miejscu demokratyczne państwo prawa, współpracujący z różnymi środowiskami, ale wywodzący się z demokratycznej opozycji, ma szanse w realny sposób rządzić Polską. I wpływać na te rządy. Wiem, jakiego prezydenta chcemy. Chcemy prezydenta niezależnego, który nie lęka się najpotężniejszego prezesa ani najbardziej surowego przewodniczącego. Chcemy prezydenta roztropnego, który nie podpisuje z marszu wszystkich ustaw, ale też w głupi sposób nie blokuje, jak są dobre dla obywateli. Chcemy prezydenta, a nie rezydenta, który kursuje pomiędzy pałacykiem w Wiśle, a rezydencją w Juracie. Chcemy prezydenta, który wie czego chce i jedynym wyznacznikiem dla niego jest wolna narodu, naszych rodaków. Chcemy prezydenta, który nie musi wręczać nominacji pod osłoną nocy, bo z każdej swojej nominacji będzie po prostu dumny. Chcemy prezydenta, z którego będą dumni Polacy, niezależnie na kogo głosują. Niezależnie skąd pochodzą, jaki mają światopogląd. Który ma szacunek dla wszystkich, nie dla wybranych. Jesteśmy gotowi stanąć do tych wyborów. Jesteśmy do tego przygotowani. Ci, którzy dzisiaj się będą wiecznie zastanawiać, spóźnią się po prostu – stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz w trakcie posiedzenia Rady Naczelnej PSL w Wierzchosławicach. 

Ale też chodzimy realnie po ziemi i znamy swoje możliwości. Żeby wygrać wybory prezydenckie, nie wystarczy być dzisiaj kandydatem formacji politycznej. Trzeba być kandydatem w iście obywatelski sposób, szerokiego porozumienia. I do takiego szerokiego porozumienia chciałbym wezwać wszystkie siły polityczne, ale przede wszystkim zaprosić do takiego porozumienia naszych rodaków. Żebyśmy wspólnie podjęli to wyzwanie. Osobiście jestem do tego gotowy. Ale najpierw trzeba wykonać wysiłek, tak jak się udało z Koalicją Polską. Zjednoczyć różne środowiska. Zbudować nie w kontrze do jakiejś partii, ale coś ponad partyjnego, szerszego. Właśnie ruch obywatelski. Niektórzy sobie zadają [pytanie], czy może być kandydat należący do partii politycznych, a nawet jej lider. Czy on może się stać kandydatem obywatelskim? Oczywiście że może. Jeżeli partia jest sformułowana i koalicja w sposób obywatelski, a nie wodzowski. Zanim przystąpi się do wyborów i zgłosi się kandydata, trzeba podjąć wysiłek budowy, który za taką kandydaturą stanie. Bardzo proszę wszystkich o wsparcie. Jestem gotowy do debat, do dyskusji na opozycji o wyłonieniu kandydata. Jestem gotowy na współpracę z tymi wszystkimi środowiskami, które tak, jak my, chcą prezydenta niezależnego, odważnego, wszystkich Polaków. Nie ma wolności bez solidarności. Te słowa jeszcze raz trzeba przypomnieć. Ale też nie ma dobrej prezydentury bez samodzielności, niezależności i odwagi. Ruszamy w Polskę, zaczynamy akcję, program, projekt „Prezydent 2020”, gdzie będziemy się spotykać z naszymi rodakami. Już w tym tygodniu pierwsze spotkanie w Płocku u Piotrka Zgorzelskiego i marszałka Struzika. Już w tym tygodniu rozmowa jakiej prezydentury chcą nasi rodacy i kogo chcą wystawić, bo to musi być ruch społeczny, obywatelski, który da już na starcie duży mandat zaufania. My jesteśmy wziąć odpowiedzialność za Polskę. Ci, co tracą czas na wewnętrzne rozgrywki, niech się przysłużą budowaniu wspólnoty, a nie rozbijaniu – mówił dalej prezes PSL.