Jak dowiaduje się 300POLITYKA, Kancelaria Sejmu wycofuje się z części zamówienia zakładającego zaopatrzenie sejmowych restauracji w owoce morza. Decyzję w tej sprawie podjął szef Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska. Zapotrzebowanie określone w zamówieniu to także kilkaset kilogramów m.in. kaszy, cukru, soli, bułki tartej czy makaronu, więc zostanie ono zmodyfikowane.

Od samego początku, kiedy Kancelaria przejęła obsługę sejmowych restauracji, staramy się aby posiłki były smaczne, urozmaicone, a także w przystępnych cenach. Sądząc po bardzo wysokiej frekwencji jak dotąd dobrze udaje nam się wywiązywać z – nazwijmy je – obowiązków cateringowych. To ważne tym bardziej, że z sejmowej kuchni korzystają nie tylko politycy i urzędnicy, ale także (a może przede wszystkim) wycieczki, dziennikarze i inni goście parlamentu. Jednocześnie nowe, roczne zamówienie na dostawę artykułów spożywczych wywołało sporo komentarzy, a nawet dezaprobaty dla pewnej grupy produktów, która – co warto zaznaczyć – była uwzględniona w przetargu w ilościach marginalnych w porównaniu do skali zamówienia. Wsłuchujemy się w tego typu oceny, zawsze bierzemy pod uwagę różne opinie, dlatego reagujemy i w tej części – rezygnujemy z zakupów – potwierdza dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka w rozmowie z 300POLITYKĄ.

Kilka dni temu „Super Express” poinformował o przetargu, dzięki któremu do restauracji sejmowych miały trafić m.in. owoce morza. „Marszałek Kuchciński zamówił 15 kilogramów kalmarów, po 25 kg muli i małży świętego Jakuba, 220 kg krewetek, a także 50 kg mieszanki owoców morza, w której zapewne znajdą się też sławetne ośmiorniczki. Wisienką na torcie będzie zaś kawior, którego zamówiono aż 5 kilogramów” – napisał tabloid.

Fot. Sejm