Zablokowanie Zgromadzenia Ogólnego TK i zmiana przepisów tak, by wybór nowego prezesa Trybunału nastąpił dopiero po 19 grudnia – to, przynajmniej na chwilę obecną, najbardziej prawdopodobny dalszy ciąg sporu o Trybunał. W Sejmie trwają już prace nad projektem, który zmienia sposób wyboru następcy Andrzeja Rzeplińskiego. Dla PiS bezpieczniej jest bowiem przeprowadzić wybór nowego prezesa TK już po zakończeniu kadencji obecnego.

By tak się stało, Zgromadzenie Ogólne TK nie może uchwalić nowego regulaminu – który mógłby niejako ominąć art. 16 ustawy o TK – ani tym bardziej dokonać wyboru kandydatów na nowego prezesa Trybunału. Dlatego sędziowie wybrani w tej kadencji Sejmu nie biorą udziału w ZO TK, tym samym blokując jego prace. Gdyby zgromadzenie przedstawiło trzech kandydatów, zgodnie z obowiązującym prawem, prezydent musiałby wybrać jednego z nich.

Z punktu widzenia PiS, zablokowanie tej procedury jest teraz kluczowe. Ustawa mówi bowiem, że Zgromadzenie Ogólne podejmuje uchwały, jeżeli bierze w nim udział co najmniej 10 z ogólnej liczby sędziów Trybunału. Aktualnie orzeka 12 sędziów, więc bez tej trójki – która domaga się dopuszczenia tzw. dublerów – ZO nie będzie w stanie podjąć żadnej decyzji. Obrady ZO w udziałem 9 sędziów nie będą prawnie wiążące. Ten stan rzeczy nie ulegnie zmianie do 19 grudnia.

W międzyczasie Sejm wybierze nowego sędziego TK i uchwali nową ustawę o organizacji i trybie postępowania przed TK, które modyfikuje sposób wyboru prezesa TK i zmienia termin Zgromadzenia Ogólnego – to odbędzie się już po zakończeniu kadencji Andrzeja Rzeplińskiego, a więc po 19 grudnia. Taki scenariusz zasugerowała ostatnio premier Szydło. Ponadto obowiązków prezesa nie przejmie wiceprezes TK – w tym wypadku byłby to Stanisław Biernat – ale sędzia z najdłuższym stażem, czyli najpewniej Julia Przyłębska. Można przypuszczać, że p.o. prezesa dopuści do orzekania wspomnianych dublerów.

Co więcej, obradom Zgromadzenia Ogólnego ws. wyboru nowego prezesa będzie przewodniczyć najmłodszy stażem sędzia Trybunału, a więc ten, który dopiero zostanie wybrany za kilka tygodni. Tym samym proces wyboru prezesa TK będzie kontrolowany przez „nowych” sędziów – a nie przez „starych”, na czele z sędzią Biernatem – wzmocniony dodatkowo trzema sędziami. W takim wypadku nie ma szans na przyjęcie regulaminu, który doprecyzowałby wybór prezesa na niekorzyść partii rządzącej.

Nie oznacza to jednak, że kryzys konstytucyjny zakończy się z końcem roku. „Starzy” sędziowie mogą bowiem – analogicznie do tego, co robi teraz trójka sędziów – zbojkotować ZO, argumentując, że dublerzy nie mogą brać w nim udziału. Wtedy nie będzie wymaganej liczby sędziów, a najmłodszy stażem sędzia TK będzie zmuszony stwierdzić brak kworum.

Jedyne realne wyjście to zmiana pełnego składu i kworum ZO w ustawie o TK lub odejście sędziów w wieku powyżej 70 lat. W innym przypadku Trybunał będzie mieć p.o. prezesa, a Trybunał, choć nie będzie co kilka tygodni wracał na żółte paski, pozostanie faktycznie zablokowany nawet do grudnia 2019 roku.

Fot. 300POLITYKA