„Twarda”, „Nieprzyjemna” – tak dyskusję na środowym zarządzie PO opisują politycy PO, z którymi rozmawiała 300POLITYKA. Z relacji wyłania się jeden obraz: politycy związani z Grzegorzem Schetyną zaatakowali byłą premier Ewę Kopacz za publikację spotu z przekazem dla partii i wyjazd z Wrocławia na pogrzeb Janiny Paradowskiej w dniu konwencji. „To było uderzenie wyprzedzające” – mówi nam polityk znający szczegóły sytuacji. W trakcie posiedzenia doszło też do incydentu i wyproszenia z obrad żony Bogdana Zdrojewskiego Barbary, która pojawiła się w zastępstwie męża.

Najłagodniejszym określeniem, które słyszeliśmy w ostatnich kilkunastu godzinach o dyskusji na Zarządzie PO między Ewą Kopacz a zwolennikami Schetyny było „szczera rozmowa”. Jak wynika z naszych informacji, jeszcze przed rozpoczęciem dyskusji o Dolnym Śląsku doszło do incydentu, w którym Barbara Zdrojewska została wyproszona z obrad przez sekretarza generalnego Stanisława Gawłowskiego. Senator Zdrojewska pojawiła się na zarządzie reprezentując Bogdana Zdrojewskiego, komisarza na Dolnym Śląsku. Całą sytuację nasi rozmówcy określają jako „wyjątkowo nieprzyjemną”. Zwyczajowo nieobecnego na posiedzeniu Zarządu jego członka może reprezentować jego zastępca lub delegowana osoba, ale Zdrojewski – który nie mógł pojawić się na posiedzeniu ze względu na obowiązki w Strasburgu – jako komisarz nie ma wiceprzewodniczących. Żona europosła PO odmówiła w rozmowie z 300POLITYKĄ komentarza jeśli chodzi o wydarzenia w trakcie obrad Zarządu. Jak jednak relacjonują nasi rozmówcy, Zdrojewska była „zszokowana i roztrzęsiona” tonem rozmowy z Gawłowskim. Inną kobietą wyproszoną z obrad Zarządu była Iwona Śledzińska-Katarasińska, która miała reprezentować nieobecnego p.o. szefa regionu łódzkiego.

Kluczowym punktem obrad Zarządu była – jak wynika z relacji – dyskusja między zwolennikami Grzegorza Schetyny, Rafałem Grupińskim i Sławomirem Neumannem a Ewą Kopacz. Zarzuty pod adresem byłej premier miały dotyczyć sytuacji dotyczącej konwencji PO we Wrocławiu. Stronnicy Schetyny mieli zarzucić byłej premier, że poprzez swój wyjazd i spot „zepsuła przekaz” konwencji. Kopacz miała odpowiedzieć, że jeśli coś zepsuło przekaz z konwencji, to raczej informacje o rozmowach Schetyny z PiS o koalicji w sejmiku dolnośląskim, co wywołało oburzenie nie tylko w regionie, ale i w całym kraju.

Jak słyszymy, sekretarz generalny PO Stanisław Gawłowski miał bagatelizować znaczenie tych rozmów, podając przykład Bemowa i innych lokalnych koalicji PO-PiS. Premier Kopacz miała odpowiedzieć, że jeśli Gawłowski nie rozumie implikacji i znaczenia dyskusji na poziomie jednego z 16 sejmików, gdzie rządzi PO razem z koalicjantami, a koalicją w dzielnicy Warszawy, to „co z niego za sekretarz generalny”. Byłą szefową rządu miał wesprzeć w tym wątku wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, który miał stwierdzić, że Kopacz ma „absolutnie rację” jeśli chodzi o znaczenie rozmów z PiS o koalicji na Dolnym Śląsku. Również Rafał Trzaskowski miał stanąć po stronie Ewy Kopacz w tej dyskusji.

Sam Grzegorz Schetyna miał – zapytany przez premier Kopacz – wprost zaprzeczyć, że prowadził negocjacje z PiS. Jak słyszymy, w dyskusji padły też apele o jedność, również na tle Dolnego Śląska. Jednak po deklaracji Grzegorza Schetyny z czwartkowej konferencji prasowej, który w odpowiedzi na list otwarty Stanisława Huskowskiego stwierdził, że „Jeśli ktoś pisze listy otwarte, stawia się poza Platformą Obywatelską” jest jasne, że jedność w PO pozostaje tylko teorią.

fot. 300POLITYKA