Pierwsze urodziny Nowoczesnej odnotowały głównie prawicowe portale. Zrobiły to oczywiście złośliwie i krytycznie. Samej partii zabrakło kanałów komunikacji, by nagłośnić własne wydarzenie. To zresztą nie pierwszy taki przypadek.

Gdy Nowoczesna organizowała demonstracje przeciw zaostrzaniu prawa aborcyjnego przyszło na nią około stu osób. Kilka dni wcześniej partia Razem zmobilizowała na podobny protest kilka tysięcy ludzi. Jak na dłoni było widać, że mała i pozbawiona parlamentarnego zaplecza formacja potrafi łatwo nagłośnić coś, co dla sejmowego gracza ze większym wsparciem finansowym jest niemożliwe. W tym miejscu kluczowe jeśli chodzi o mobilizację okazały się media społecznościowe. Nowoczesna szybko weszła do Sejmu, dostała w prezencie dobre sondaże i nie musiała ich budować. Albo przynajmniej komuś w partii tak się wydaje.

Nowoczesna działa trochę tak jakby zapomniała, że jest dopiero na początku drogi. Nie buduje podstaw programowych, nie stara się pozyskać kolejnych grup elektoratu, nie wyciągają ręki do środowisk intelektualistów. Skupia się na atakowaniu PiS. Trudno sobie wyobrazić bardziej krótkowzroczną politykę. Tak jest, gdy dobre sondaże usypiają perspektywiczne myślenie.

Pytałem ostatnio polityków Nowoczesnej, jaka idea jest dla nich najważniejsza. Kilka osób odpowiedziało „pragmatyzm”. Zaskakująca odpowiedź. Typowa dla partii, które są od lat na scenie, mają żelazny elektorat i mówieniem o pragmatyzmie chcą wyciągnąć rękę również po ten bardziej umiarkowany.

W jakimś sensie takie działanie wynika z braku zrozumienia fenomenu sukcesu partii Jarosława Kaczyńskiego. Diagnoza Ryszarda Petru wydaje się następująca: ludzie wybrali PiS, bo mieli dosyć PO. Dlatego my będziemy robić fajniejszą PO. Czyli jeszcze bardziej nijaką, ale skupioną na ataku na PiS. I tak partii, która szła do wyborów, by odpowiedzieć na bezideowość PO udało się ją szybko w tej bezideowości przebić.

Jednak sukces partii Kaczyńskiego nie byłby możliwy gdyby nie mozolne budowanie żelaznego elektoratu. Trudno go jednak tworzyć wyłącznie na negacji. PiS jasno określał za czym jest i nie bał się przy tym sięgać również po idee, których efekt wyborczy nie był wcale oczywisty. Lech Kaczyński postawił na politykę patriotyczną nie dlatego, że gwarantowała mu silne poparcie tylko dlatego, że uważał ją za słuszną. Takich grup społecznych było kilka: osoby które nie odczuły na we własnej kieszeni wzrostu PKB, środowiska kibiców czy kręgi bliskie Radiu Maryja.

Trudno jednak zgadnąć do kogo swój przekaz adresuje Nowoczesna. W teorii są to pewnie ludzie z dużych miast, ale przecież na razie partia nic ciekawego im nie zaproponowała. Politycy Nowoczesnej nie występują też szerzej ze swoim liberalizmem światopoglądowym choć twierdzą, że jest on im bliski. Trudno też znaleźć jakiś mocny przekaz adresowany do małych i średnich przedsiębiorców. Pierwsze projekty ustaw trafiły do Sejmu po kilku miesiąc działania i tylko dlatego, że ich brak stał się przedmiotem kpin. Teraz słyszymy, że w czerwcu poznamy program partii. Czyli dopiero powstaje coś do czego partia Ryszarda Petru powinna od kilku miesięcy przekonywać.

Jeśli natomiast Nowoczesna chce się promować po prostu, jako partia pragmatyczna, technokratyczna i sprawniejsza od rywali, to może z tym być jeszcze większy problem. Ryszard Petru może lepiej przemawiać od Grzegorza Schetyny, ale w sejmowych grach Platforma bije Nowoczesną na głowę. Poważniejsze testy kończą się tu przeważnie gafami albo „światełkiem w tunelu”. Jeśli problemy z rozliczeniem kampanii i subwencją okażą się prawdą, to budowanie wizerunku sprawnej partii od finansów stanie się absolutnie karykaturalne.

Ryszard Petru od czasu do czasu wzywa Sejm do skrócenia kadencji. Nie bardzo tylko wiadomo dlaczego PiS miałby to zrobić. Choć może w tym wezwaniu kryje się chęć zamiany dobrych sondaży w parlamentarne miejsca. Bo przy takiej pracy raczej nie ma, co liczyć na ich utrzymanie.

fot. Instagram /nowoczesna.oficjalnie/