Już nie tylko premier Szydło, ale także szeregowi posłowie PiS unikają tematu aborcji i niechętnie mówią o inicjatywie zaostrzenia prawa. PiS zdało sobie sprawę – co gołym okiem widać w ostatnich dniach – że debata aborcyjna przysłania euforię związaną z wprowadzeniem sztandarowego programu Rodzina 500+. Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego schodzi z tego tematu, bo psuje im to „efekt 500+”.

– Nie ma ustawy, nie ma tematu. Projektowi nie nadano nawet numeru druku. Jeszcze się z nim nie zapoznałem, więc nie będę komentował – mówił wczoraj Marek Ast. Temat aborcji posłowi partii rządzącej nie odpowiadał tak bardzo, że aż opisali to dziennikarze lokalnej GW. Szef lubuskiego PiS chętnie za to mówił o programie Rodzina 500+: – Cóż, niedowiarkowie będą musieli posypać głowy popiołem. Plan 500 plus powiódł się.

Kilka godzin wcześniej z podobnym przekazem wystąpiła Beata Szydło na konferencji w Szczecinie: – Jestem zdziwiona takim natężeniem tego tematu, ponieważ polski rząd nie pracuje nad żadnymi zmianami, jeżeli chodzi o tę ustawę [dot. zakazu aborcji]. Nie ma tej ustawy. Premier stwierdziła nawet, że „nie ma w tej chwili w Polsce takiego tematu”. To zasadnicza zmiana stanowiska, bo jeszcze kilka dni wcześniej szefowa rządu twardo deklarowała, że jest za wprowadzeniem całkowitego zakazu aborcji.

W podobnym tonie wypowiadał się także szef klubu PiS Ryszard Terlecki. W TVP Info przyznał: – Ma to też swoje polityczne konsekwencje. Podjęcie teraz tej sprawy, oprócz dobrych skutków, może się też przysłużyć do tego, że rozmaite środowiska lewackie uzyskają wiatr w żagle i będą dokonywać rozmaitych działań, choćby takich, jak awantura w kościele św. Anny.

I choć temat jest – bo niewątpliwie organizacje pro-life zbiorą wymagane 100 tys. podpisów, co w konsekwencji oznacza, że projektem będzie musiał zająć się Sejm – to politycy PiS musieli zdać sobie sprawę z tego, że temat aborcji jest już sklejany z PiS-em i zaczyna szkodzić tej partii. Ugrupowanie Kaczyńskiego go nie wywołało, ale w ostatnich dniach mocno podsyciło. To przecież jeden z posłów tej partii pytał, jaka jest różnica, czy dziecko było poczęte w wyniku gwałtu, czy nie. W zasadzie tylko Jarosław Gowin od początku sceptycznie wypowiadał się o zaostrzeniu prawa aborcyjnego.

Weekendowe demonstracje – które rozlały się na cały kraj – pokazują, że temat aborcji mobilizuje wyborców, może nawet bardziej, niż Trybunał Konstytucyjny. Do akcji „Wyślij wieszak Pani premier” na Facebooku zapisało się w sumie ponad 50 tys. internautów. PiS-owi, który zdaniem komentatorów i tak otworzył za dużo frontów, kolejny konflikt jest mocno nie na rękę – co zauważają nawet przychylne PiS-owi portale. Zwłaszcza, że temat zaostrzenia prawa aborcyjnego w ostatnich dniach przyćmił nieco ewidentny sukces, jakim jest wprowadzenie programu Rodzina 500+.

Dla mediów demonstracje i apel biskupów do polityków to tak atrakcyjny temat, że materiały w tych sprawach znalazły się w niedzielę na jedynkach serwisów. Dlatego – zdaniem rozmówców 300POLITYKI – od kierownictwa PiS mogła pójść dyrektywa, by temat wyciszyć.

Fot. PiS