Na fali ostatnich wydarzeń politycznych i determinacji PiS do zmiany składu TK, nie zważając na koszty polityczne, bardzo ciekawie rysuje się sytuacja po drugiej stronie sceny politycznej. Zwłaszcza znaczący wzrost poparcia dla partii Ryszarda Petru sprawia, że komentatorzy polityczni stawiają sobie pytania: czy Nowoczesna utrzyma wysokie notowania i trwale zastąpi Platformę na pozycji lidera opozycji (jak chciałby Ryszard Petru) czy raczej dzisiejsze notowania to już szczyt i czeka ją raczej los podobny do Ruchu Palikota (na co liczą liderzy PO).

Są też tacy, którzy wieszczą bliski zmierzch Platformy Obywatelskiej, nie wykluczając nawet końca tej partii. Pojawiły się również teorie dotyczące połączenia PO i Nowoczesnej w niedalekiej przyszłości. Jak widać dalsze losy Nowoczesnej, a co za tym idzie także PO, mogą dziś być nawet ciekawsze do analizy niż losy partii rządzącej.

Spróbujmy przyjrzeć się dziś tej stronie sceny politycznej wykorzystując schemat prostej analizy SWOT.

SILNE STRONY

Wiarygodność

Każdego polityka wyborcy oceniają na dwóch osiach: wiarygodność i sympatia. Dziś największym atutem Ryszarda Petru jest jego wiarygodność. Mówiąc o wiarygodności nie mam na myśli tego czy mówi prawdę w sensie obiektywnym. Oceniam raczej prawo do wygłaszania pewnych opinii i sądów, jakie udzielają politykowi wyborcy (oczywiście nie wszyscy, tylko grupa wyborców kluczowa z punktu widzenia danej opcji politycznej). Od czego to zależy? Przede wszystkim od tego, czy dany polityk ma lub nie ma na koncie pewnego balastu niezrealizowanych obietnic, błędnych sądów, zmian opinii, niejasnych sytuacji itd. Dziś można powiedzieć, że Ryszard Petru ma na tyle czystą kartę, że wyborcy mu wierzą. Którzy wyborcy? Przede wszystkim szeroki, potencjalny elektorat „starej” Platformy Obywatelskiej. Ten elektorat, który dał jej zwycięstwo w 2007 roku, a który właśnie ze względu na utratę wiarygodności PO w dużej mierze nie wziął udziału w wyborach niecałe dwa miesiące temu. Ta wiarygodność przekłada się też w oczywisty sposób na medialny odbiór działań Ryszarda Petru. Można powiedzieć, że to właśnie w niej istnieje dziś medialna fala, na której płynie Nowoczesna.

Wizerunek Ryszarda Petru

Silną stroną Nowoczesnej jest wizerunek Ryszarda Petru. Wprawdzie moim zdaniem dużo wyżej oceniany jest dziś na osi „wiarygodność” niż „sympatia”, bo wyborcy wciąż wiedzą o nim za mało i daleko mu do wizerunku „chłopaka z podwórka”, jaki przez lata zbudował Donald Tusk, ale Ryszard Petru ma w tym obszarze duży potencjał. Wydaje się, że wyborcy szukają dziś polityków w średnim wieku, dobrze ubranych, zadbanych, schludnych i dbających o siebie. Polacy to wyborcy aspirujący. Taki polityk w jakiś sposób odpowiada na potrzebę „zachodu”, ciągle silnie zakorzenioną w polskim społeczeństwie. Oczywiście wahadło nie może pójść w drugą stronę. Dowodem na prawdziwość tej tezy może być sukces Andrzeja Dudy, który poprzez wizerunek własny i swojej rodziny dobrze wpisywał się w ten sentyment. Przykładem na przekroczenie tej granicy było wrażenie, jakie budował Janusz Palikot, który lubił udzielać wywiadów siedząc w skórzanym fotelu w prywatnej bibliotece swojej kamienicy (choć oczywiście nie to było główną przyczyną jego porażki). Wydaje się, że Ryszard Petru spełnia „wyjściowe” kryteria do zbudowania sobie wizerunku, do którego przyzwyczaił wyborców Donald Tusk. Co oczywiście ma też swoje pułapki.

Zupełnie nowe twarze

Silną stroną Nowoczesnej są też nowi politycy tej partii. Wzbudzają pozytywne zaciekawienie mediów i są świeżością, która dodatkowo zwiększa wiarygodność całej formacji. Nowoczesnej bardzo sprytnie udaje się wypchnąć na pierwszy plan zupełnie nowe twarze, kryjąc gdzieś przed okiem kamery osoby, które mają już za sobą polityczną karierą czy to w Unii Wolności, Platformie Obywatelskiej, czy w szerokim zapleczu obu formacji.

Kompetencje ekonomiczne

Jedną z największych słabości Platformy Obywatelskiej w ostatnim czasie była całkowita utrata czegoś, co stanowiło tożsamość tej formacji, a więc kompetencji ekonomicznych. Wpływ na to miał drenaż zaplecza intelektualnego PO w tym obszarze, co z kolei przełożyło się na rozmycie podstaw programowych PO. Jedyna ciekawa propozycja programowa PO w ostatniej kampanii, opracowana przez ostatniego czynnego i aktywnego medialnie polityka o kompetencjach gospodarczych PO (Janusz Lewandowski) została całkowicie zdyskredytowana poprzez fatalną komunikację. W ten oto sposób partia, która powstała na fundamencie gospodarczym w ostatnich miesiącach całkowicie straciła swój kręgosłup polityczno-ideowy. Słabość PO stała się równocześnie silną stroną partii Ryszarda Petru, który od lat budował swoją pozycję jako ekspert ekonomiczny spod ręki Leszka Balcerowicza, co dla mediów i części byłego elektoratu PO ma duże znaczenie.

petruBialystok7

SŁABE STRONY

Brak doświadczenia, zaplecza i struktur

Słabością Nowoczesnej jest brak doświadczenia. Krótka i szybka kariera tej partii sprawia, że stopień związania wyborców z Nowoczesną jest dużo luźniejszy niż innych formacji, które od lat budowały swoją pozycję na rynku. Dziś dużym wyzwaniem tej partii będzie uniknięcie efektu „Heyah” i powtórzenie efektu „Play”. Obie wspomniane marki przebojem weszły na rynek telefonii komórkowej, ale obraz rynku na trwale zmienił tylko „Play”.

Dodatkową bolączką Nowoczesnej jest małe i młode zaplecze kadrowe. To, że wyborcy wskazują dziś partię Ryszarda Petru jako lidera sondaży nie oznacza, że oceniają ją jako formację gotową do przejęcia władzy w Polsce. Ta słabość mogłaby wpłynąć na ocenę tej partii, gdyby wybory odbywały się dziś. Nowoczesna ma jednak cztery lata.

Ostatnim słabym punktem z tej kategorii jest brak struktur, a właściwie trwająca właśnie krystalizacja tych struktur. Z jednej strony brak struktur i zaplecza zwiększa ryzyko „efektu Heyah”, choć go nie determinuje. Z drugiej strony rodzi zagrożenie wejścia na rozpędzony pokład ludzi, którzy mogą stać się obciążeniem wizerunkowym.

Mała realna moc sprawcza

„Petru ma więcej procentów niż posłów”– zauważył ostatnio na Twitterze Michał Majewski. To oczywiście żartobliwy sposób pokazania tego paradoksu szybkiej kariery Nowoczesnej, ale bardzo trafnie odsłania też pewną słabość partii Ryszarda Petru. Nowoczesna ma bowiem na tyle mało szabel, że jej realna moc sprawcza w obszarze legislacyjnym może stanowić pewien problem. Oczywiście obecnie ta słabość nie ma większego znaczenia, bo spór przeniósł się w pewnym sensie na poziom, w którym niezależnie czy ma się 100 czy 28 szabel można zdziałać mniej więcej tyle samo. Ale na dłuższą metę znacznie ograniczy to możliwości gier parlamentarnych. Rozwiązaniem na tą sytuację mogłoby być powolne przejmowanie posłów PO, co dodatkowo wywołałoby efekt kuli śnieżnej i wzmocniłoby pozycję partii Ryszarda Petru oraz pogłębiłoby proces dalszej dezintegracji Platformy. Ma to też jednak swoje minusy, bo Nowoczesna stara się odróżnić od Platformy i jak do tej pory bardzo dba o higienę polityczną w tym zakresie.

Deficyty medialne lidera

Kolejną słabością Nowoczesnej, która wymaga uzupełniania, są pewne deficyty medialne Ryszarda Petru. Jest to o tyle istotne, że w szerokiej przestrzeni publicznej jest on w zasadzie wizytówką tej partii. Oczywiście obecnie, w sytuacji olbrzymiej przewagi strategicznej w postaci wiarygodności oraz przy fali medialnej, te braki w zasadzie nie mają znaczenia. Mogą nie mieć znaczenia nawet na dłuższą metę. Jego pozycja jako lidera politycznego byłaby jednak bardziej ugruntowana gdyby popracował nad kwestią intonacji głosu oraz zmienił trochę formułę swoich wypowiedzi. Dziś bardzo często jego wystąpienia czy to Sejmowe czy medialne są bardziej komentowaniem rzeczywistości niż jej kreowaniem. Tak jakby ciągle był bardziej ekspertem niż politykiem. Bardzo często używa sformułowań opisujących pewne zjawiska, np.: „To równia pochyła, która moim zdaniem doprowadzi do upadku PiS szybciej, niż w najgorszych snach Jarosława Kaczyńskiego” albo „PiS i Platforma są wypalone”. Każdy, kto zobaczy taki lead w internecie spodziewa się raczej wypowiedzi politologa a nie polityka. Właśnie dlatego do dziś Ryszard Petru nie powiedział w zasadzie ani jednego zdania, które zapadło by w pamięć i pokazało potencjał podobny do potencjału Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska czy Leszka Millera, których cytaty zmieniały rzeczywistość polityczną, a nie tylko reaktywnie ją opisywały.

Program na wąski elektorat

Dużym minusem Nowoczesnej jest jej wąsko zarysowany program. W zasadzie niestrawialny dla szerszej grupy odbiorców. Podobnie jak w przypadku innych słabości tej partii obecna sytuacja polityczna i mocno emocjonalne tło, na którym wyborcy oceniają poszczególne formacje sprawia, że notowania Nowoczesnej rosną. Gdyby jednak zbadać stopień znajomości programu wśród obecnie deklarujących poparcie dla Nowoczesnej to zapewne jest ono niewielkie. Jeśli to polityczne nadal będzie opierało się na ocenie dużo bardziej emocjonalnej niż racjonalnej, a PiS lubi spory w obszarze emocjonalnym, to te zagrożenie będzie częściowo zneutralizowane. Problem w tym, że każdy, kto dziś wróży Nowoczesnej stałą pozycje lidera i wejście w rolę Platformy Obywatelskiej musi pamiętać, że Donald Tusk zbudował partię szerokiego centrum, opartą na tzw. miękkim populizmie. Kręgosłup PO był silnie zakorzeniony w liberalnych poglądach na gospodarkę, ale w praktyce Tusk opanował sztukę slalomu programowego, który pozwalał mu na podawanie wyborcom specyficznej potrawy, będącej mieszanką liberalizmu, populizmu, a nierzadko nawet państwa opiekuńczego. Ryszard Petru ma dużo mniejszą elastyczność programową, co z jednej strony podoba się tej części rozczarowanego elektoratu PO, który miał dość tzw. „ciepłej wody w kranie”, z drugiej strony znacznie ogranicza budowanie trwałego, szerokiego poparcia.

Petru2

SZANSE

Kontynuacja przez PiS strategii wojny ideologicznej

Dużą szansą Nowoczesnej jest obecna strategia PiS. Trochę nawiązywałem już do tego mówiąc o słabościach partii, których obecnie nie widać właśnie ze względu na spór, jaki zaproponował PiS. Ale tło polityczne, które narzuciło PiS jest korzystne dla Ryszarda Petru także dlatego, że w naturalny sposób stawia go w kontrze do PiS. Taka polaryzacja przez lata była korzystna dla PO. Dziś działa na korzyść Nowoczesnej. Dlaczego się tak dzieje? Głównie ze względu na bardzo małą wiarygodność PO w obszarze tzw. „straszenia PiS”. Pisałem o tym w swoim ostatnim tekście porównując PO do chłopca z bajki Ezopa o chłopcu i wilku, w którym chłopiec zbyt często krzyczał, że wilk zbliża się do stada owiec. (link) W oczach wyborców PO nadużywała tej retoryki i dziś płaci za to wysoką cenę. Teraz PO próbuje ścigać się z Nowoczesną w wyścigu na krytykę PiS, na wejściu mając w tym obszarze dużo mniejsze szanse. Nie dość, że ma w tym mniejszą wiarygodność to dodatkowo robiąc to, upodabnia się do Nowoczesnej. A w PR rządzi zasada: „wyróżnij się albo zgiń”. Tylko jak odnaleźć się w tak ostrym sporze politycznym i przy tak silny trendzie dwubiegunowości?

Dalsza dezintegracja w PO

Nowoczesna jest dziś silna słabością Platformy Obywatelskiej. Widać to gołym okiem. PO w zasadzie walkowerem oddaje być może największą szansę dla partii opozycyjnych w najbliższym czasie. Brak lidera w tak ważnym momencie sprawia, że po trudnym okresie utraty tożsamości programowej i wiarygodności politycznej, PO dodała do tego jeszcze brak przywództwa politycznego. Błędna decyzja dotycząca startu Ewy Kopacz w wyścigu o fotel szefa klubu PO zakończona porażką zmusiła ją do abdykacji i to w zasadzie ze skutkiem natychmiastowym. Dziś, mimo iż ciągle pełni obowiązki szefa partii niemal całkowicie usunęła się w cień. Groteskowość tej sytuacji dobrze obrazował marsz KOD, na którym ze strony PSL przemawiał Władysław Kosiniak Kamysz, ze strony Nowoczesnej Ryszard Petru, a ze strony PO szef klubu Sławomir Neuman. Jego wystąpienie miało być próbą wyjścia z dość niezręcznej sytuacji, w której nie wiadomo było czy pozwolić wystąpić Grzegorzowi Schetynie, Tomaszowi Siemoniakowi, czy może Ewie Kopacz. Z takiego zagubienia Platformy, które potrwa co najmniej do końca stycznia, a więc wyborów szefa PO, skrzętnie korzysta Nowoczesna. Pytanie, co stanie się później? W mojej opinii w dużej mierze zależy to od tego, kto zostanie szefem PO.

Efekt kuli śnieżnej

Kolejną szansą, jaką może próbować wykorzystać Ryszard Petru jest próba wywołania efektu kuli śnieżnej, a więc wrażenia, że jest dziś „nową Platformą Obywatelską”, do której chce należeć coraz więcej poważnych polityków i którą popiera coraz więcej liderów opinii publicznej. Dziś Nowoczesnej trochę brakuje czegoś, co w polityce określa się terminem „gravitas”. Nadanie powagi i doniosłości bardzo zneutralizowałoby poczucie tymczasowości wysokich notowań i pozwoliło ugruntować Nowoczesnej pozycję lidera. Efekt taki można uzyskać poprzez: a) dobrze przemyślane i starannie przeprowadzone transfery polityczne, b) „wielkie powroty” byłych polityków, którzy w związku z nową sytuacją polityczną (czytaj: pojawieniem się partii Ryszarda Petru) zdecydowali się przebudzić z politycznego snu, c) zaangażowanie się w politykę osób powszechnie znanych, cenionych i lubianych. Każde z takich wydarzeń byłoby sygnałem, który wyborcy odczytaliby podświadomie jako znak, że „dla Nowoczesnej warto”. Z resztą warto zauważyć, że podobną strategię ugruntowania swojej pozycji na rynku przyjęła marka „Play”, która zbudowała swoją komunikację właśnie na mechanizmie kuli śnieżnej i udało jej się stworzyć wrażenie, że „wszyscy są w Play, bo warto”.

ZAGROŻENIA

Wygrana Grzegorza Schetyny

Proces dezintegracji PO może, choć nie musi, się skończyć w dniu wyborów na szefa tej partii. Od tego, kto wygra ten wyścig może zależeć dalsza przyszłość partii Ryszarda Petru. Jeśli weźmiemy pod uwagę elektorat, o którego walczy dziś Nowoczesna i PO to wydaje się, że większym zagrożeniem dla Ryszarda Petru będzie wygrana Grzegorza Schetyny. Głównie dlatego, że jego kampania wewnętrzna w PO opiera się na strategii zmiany i powrotu do korzeni, a właśnie to chcą dziś usłyszeć rozczarowani wyborcy PO. Jednym słowem w ich oczach Tomasz Siemoniak sprawia dziś wrażenie polityka kontynuacji, a Grzegorz Schetyna polityki zmiany, a w związku z tym Grzegorz Schetyna będzie stanowił poważniejszą konkurencję dla Ryszarda Petru w kuszeniu tej grupy wyborców. Oczywiście sam przekaz to za mało. Liczy się także wiarygodność nadawcy komunikatu i tu przewagę strategiczną ma Ryszard Petru, choć Grzegorz Schetyna, jako polityk od kilku lat odsunięty od steru PO, nie jest bez szans. Poza tym Nowoczesna i PO mówią w zasadzie do tego samego elektoratu – podzielonych dziś wyborców PO z 2007 roku. Różnice programowe – o ile PO zdecyduje się w jakiś sposób znów określić swój program – też mogą okazać się niewielkie. Może się więc okazać, że nowe otwarcie PO, jeśli do takiego dojdzie będzie ciekawym sygnałem dla części wyborców, którzy dziś popierają Ryszarda Petru.

Gospodarcze tło sporów

Innym zagrożeniem dla Ryszarda Petru może być zmiana politycznego tła z emocjonalnego na jakieś racjonalne tło o podłożu gospodarczym. Wyborcy zupełnie inaczej patrzą bowiem na Nowoczesną, która stała się aktywnym obrońcą demokracji, a zupełnie inaczej będą ją oceniać jeśli dojdzie do dyskusji np. na temat pensji minimalnej i okaże się, że Nowoczesna jest za tym, by jej nie podwyższać lub w ogóle zlikwidować. Innymi słowy dużym zagrożeniem dla Nowoczesnej mogą być spory, które zmuszą ją do obrony mało popularnych społecznie rozwiązań liberalnych. Donald Tusk w praktyce okazywał się dużo bardziej prospołeczny niż Ryszard Petru, co otwierało mu drogę do szerszego elektoratu niż liberalny.

Pustka po lewej stronie

Zagrożeniem dla partii Petru wydaje się też być parlamentarna czarna dziura po lewej stronie sceny politycznej. Jak wiadomo rynek nie znosi próżni, nieuniknione wydaje się więc, że ktoś zagospodaruje tę lewą stronę sceny politycznej. Platforma, z dosyć silnym skrzydłem konserwatywnym i ugruntowaną, choć coraz słabszą pozycją w centrum, wydaje się mniej podatna na to przyciąganie w lewo. Polityczne zaplecze Nowoczesnej to ludzie o dużo bardziej liberalnym światopoglądzie, co wyraźnie widać było w sporze dotyczącym Teatru Polskiego we Wrocławiu. Jeśli Nowoczesna określi się, jako partia liberalno–liberalna, to w znacznym stopniu ograniczy swoje strefy oddziaływania. Nie zdobędzie bowiem tej grupy liberalnych światopoglądowo wyborców, którzy mają lewicowe poglądy gospodarcze, ani tej grupy liberalnych gospodarczo wyborców, którzy mają bardziej konserwatywny światopogląd.

Wysokie poparcie

Ostatnim zagrożeniem dla partii Ryszarda Petru, które dziś dostrzegam jest wysokie poparcie w sondażach. Na pierwszy rzut oka brzmi absurdalnie, ale..

Po pierwsze wysokie poparcie to zaproszenie dla szerokiej grupy polityków, a raczej działaczy oraz biznesmenów, którzy upatrują w tym szasnę na szybką karierę lub udany interes. Oczywiście partie polityczne mają przeróżne systemy weryfikacji swoich członków, ale są one ułomne i dziurawe. Dodatkową trudność w takiej operacji stanowi fakt, że Nowoczesna jest partią o słabo zakorzenionych strukturach.

Po drugie, sukces ma zawsze wielu ojców, a porażka jest sierotą. Wysokie sondaże zwiększają więc ryzyko wewnętrznych sporów, uruchamiają frakcje, działają na ambicje poszczególnych polityków, choć niewątpliwie wzmacniają też pozycję samego lidera. Ale jedno nie wyklucza drugiego.

Po trzecie w końcu sondaże to próba politycznej kwantyfikacji nastrojów społecznych. Słowo „nastrój” nie jest tu przypadkowe. Zachowania wyborców są bowiem w znaczącym stopniu wynikiem ich aktualnej emocji, a te są zmienne. Nic nie jest dane raz na zawsze i nie ma rzeczy niemożliwych. Szybki wzrost z 8 do ponad 20 procent też jest wynikiem aktualnej emocji społeczeństwa, którą bardzo dobrze wykorzystuje Ryszard Petru. Pamiętać jednak należy, że jest ona wynikiem specyficznej sytuacji politycznej, którą stworzył PiS. Ten sam PiS, który dwa miesiące temu jako pierwsza partia polityczna po 1989 zdobył samodzielną większość parlamentarną, a dziś nie tylko oddałby władzę, gdyby przyszło mu się zmierzyć w wyborach, ale być może nawet by je przegrał. Łaska wyborców na pstrym koniu jeździ.

Szymon Milczanowski – Ekspert ds. strategii komunikacji i zarządzania kryzysem wizerunkowym

fot. Nowoczesna/300POLITYKA