Gdy były posiedzenia rządu za Tuska, to było tak: premier Tusk i premier Pawlak. Waldek miał głos, liczył się. Piechociński? Inny format – mówi w rozmowie z nami w trakcie Rady Naczelnej PSL były członek rządu, jeden z kluczowych polityków tej formacji.

– Pokora. Słowo klucz. Niektórzy politycy zapomnieli, że coś takiego istnieje – mówi z kolei w kuluarach jeden z działaczy, mając na myśli i kierownictwo PO, i PSL. Gdy relacjonujemy te słowa innemu politykowi – zwolennikowi opcji zmiany na stanowisku prezesa partii – ten przyznaje otwarcie: – Daliśmy tyłka, co tu gadać. Zostaliśmy z tyłu razem z Komorowskim, młodzi o nas zapomnieli. Trzeba wynieść w górę Kosiniaka, Hetmana. Janusz został, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że trzeba zmian. Jak nie ruszymy, to o jedynce z przodu wyniku w wyborach możemy zapomnieć. 

PSL jest podzielone co do rezultatów, jakie przyniosła sobotnia Rada Naczelna. Co kilka minut politycy PSL wychodzą do dziennikarzy, komentują sytuację. W pewnym momencie salę opuszcza jeden z działaczy: – Musimy przestać być pucybutem Platformy – mówi nam, gdy zaczepiamy go na korytarzu.

Były minister, zwolennik Waldemara Pawlaka: – Ma rację. Partnerstwo z PO jest ważne, owszem. Ale jeśli nie zaczniemy się z nimi kontrastować, wyróżniać na tle koalicjanta, to będzie marnie. Waldek dziś na Radzie powiedział jasno: „Przyjmijmy twardą postawę wobec PO”. 

Janusz Piechociński wielokrotnie dawał pstryczki Platoformie w mediach, ale – jak twierdzą ludowcy – to nie do końca chodzi o to. Według wielu polityków PSL to Pawlak miał „to coś”, co pozwalało mu stawiać twardo sprawy na biurku Donalda Tuska.

Mimo tych opinii obecny wicepremier i minister gospodarki zachował stanowisko prezesa partii. Ale zdaje sobie sprawę, że podejście do wyborców ze strony ludowców musi być zupełnie inne. Były minister: – Niech pan spojrzy, co się dzieje obok nas. Premier Szydło. Przegrupowania w Platformie. Trzaskowskie, Muchy. Młodzi. Musimy odpowiadać na te zmiany, które objawiły się w wyborach prezydenckich.

Odpowiedzią PSL mają być politycy pokroju Kosiniaka-Kamysza, ale też Adama Jarubasa. Minister pracy zapewniał dziennikarzy w trakcie RN: – Jest i będzie jedność w PSL. On sam nie chciał zmienić na stanowisku Janusza Piechocińskiego.

fullsizerender_1024 (3)

O potrzebie wyjścia z cienia Jarubasa mówi nam były członek rządu: – Adaś jest normalnym człowiekiem, ma prawo być rozgoryczony, mimo że wybory prezydenckie to nigdy nie były nasze wybory. Przetrawił porażkę i musi wrócić. Jest bardzo popularnym samorządowcem, naszą siłą w regionie. Jego potencjał jest duży i musi wrócić na czas kampanii parlamentarnej.

Ten sam polityk, komentując rezultat głosowania nad wnioskiem o odwołanie Piechocińskiego, mówi: – Pokazaliśmy, że jesteśmy partią demokratyczną. Możemy się nawzajem krytykować i nie obrażamy się za to na siebie. Ale teraz musi być jedność. Wyborcy mają dość ciągniecia w kółko spraw personalnych. U nas nie chodzi o to. Naprawdę, Waldkowi też o to nie chodzi. On nie chce wrócić na stanowisko prezesa. Ale chce zmian. Młodych, nowości, nacisku na sprawy programowe.

Jak ocenia nasz rozmówca, kluczowy polityk PSL: – Kaczyński zrobił sprytny ruch z Szydło. Wycofał się do tylnego szeregu. W PSL to jest doceniane. Wiemy, że trzeba zrobić krok w tył, by móc iść do przodu. Czasu jest mało. Czy będzie jedynka z przodu? Walczymy o te 8 proc. W obecnej sytuacji, w mnogości nowych podmiotów, to i tak będzie sukces.

Fot. 300POLITYKA