Nie mam na koncie wypowiedzi, której mogłabym żałować. Wręcz przeciwnie. Zainicjowałam dyskusję o sprawach istotnych dla przyszłości Polski – mówi Magdalena Ogórek w pierwszym wywiadzie po I turze wyborów prezydenckich, w rozmowie z Błażejem Strzelczykiem.

Na 300POLITYCE publikujemy wybrane fragmenty z rozmowy. Cały wywiad do przeczytania w jutrzejszym “Tygodniu Powszechnym”.

*****

O SWOJEJ KAMPANII: „Nie patrzę na swoją kampanię jak na klęskę. Gdy ktoś mówi: „porażka”, to myślę, że może Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który na własne życzenie może nie wejść do parlamentu.

Pani jest zadowolona?

Nie mam się czego wstydzić. Nie mam na koncie wypowiedzi, której mogłabym żałować. Wręcz przeciwnie. Zainicjowałam dyskusję o sprawach istotnych dla przyszłości Polski”.

O TYM, JAK ZOSTAŁA KANDYDATKĄ SLD: „To był 14 albo 15 grudnia. Moje spotkanie z przewodniczącym Millerem. I propozycja kandydatury.

Kto był na tym spotkaniu?

Leszek Miller i ja”.

O TYM, CO OBIECYWAŁ MILLER: “Zaproponował, że jeśli mamy pójść w tych wy- borach razem po sukces, to SLD zadba o zebranie podpisów, pieniądze i zapewnia żelazny elektorat, a ja walczę o głosy wszystkich Polaków. W takiej sytuacji możemy myśleć o dobrym, dwucyfrowym wyniku. Powiedziałam mu, że wyrażę zgodę i przedstawię swój program wolnościowy, w którym mamy z Sojuszem część wspólną: w tym, co ja nazywam programem opiekuńczym, a SLD socjalnym”.

O BUDŻECIE NA KAMPANIĘ: “Na początku padła propozycja 2 milionów na kampanię. Później okazało się, że jednak tyle nie ma. Mówiono o półtora miliona. Później – jak donosiły media – miał być milion. Nie wiem, jaki był ostatecznie budżet, bo pełnomocnik finansowy w ogóle nie udzielał mi informacji.Od samego początku było pod górkę”.

WYDZWANIALI DO MNIE O 6-7 RANO Z KOLEJNYMI ABSURDALNYMI SUGESTIAMI”: “Od samego początku była między mną a sztabem batalia o wszystko.

O co?

Chciano sprawdzać każde moje zdanie.

Kto chciał?

Przyjmijmy formułę: sztab.

Kto konkretnie?

Sztab.

Kontrolowali Panią?

Wydzwaniali.

Od szóstej-siódmej rano były telefony z kolejnymi absurdalnymi sugestiami. Niezapowiedziane wizyty”.

O TARCIACH W SLD: “Skupiałam się na tym, co robię. Nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak mocno działają frakcje wewnątrz ugrupowania, które zamierzało mnie poprzeć. Owoce tego widać po wyniku.

Wzięła Pani udział w walce o wpływy w SLD.

Niechcący. Nigdy nie wypowiadałam się w sprawach partyjnych, bo kandydowałam na niepartyjny urząd”.

DALSZEJ KARIERZE: “Rozważam różne możliwości.

Medialne czy polityczne?

Zaproponowałam Polakom program i na pewno będę przyglądała się dyskusji na tematy polityczne. Jeszcze nie podjęłam decyzji, co dalej”.

O STARCIE Z LIST SLD: “Nigdy nie było takich ustaleń i nigdy nie miałam rozmów o ewentualnej współpracy.

Chciałaby Pani startować do parlamentu?

Jeśli w ogóle podjęłabym w przyszłościdecyzję o polityce, to nie startowałabym z listy.

Bo jest Pani zawiedziona kampanią?

Bo nie startowałabym z listy SLD”.

Fot. Tygodnik Powszechny