To Bronisław Komorowski miał spójny pomysł na debatę, która stanie się pewnie momentem reaktywacji jego kampanii reelekcyjnej. Sztab Andrzeja Dudy tego pomysłu nie miał. Trudno wskazać jego motyw przewodni, dlatego komentatorzy zapewne częściej będą uznawać sukces Komorowskiego w debacie.

PO miała zdecydowanie lepszy, bardziej konsekwentny spin w trakcie debaty i autentycznie jest przekonana o nokaucie, co wzmocni osłabione poprzednim tygodniem kampanii morale wewnętrzne. “Zmotywowany, zmobilizowany jutro ruszam w Polskę” – jakby na tej fali tego wrażenia mówił PBK, wychodząc z TVP w otoczeniu wolontariuszy, skandujących: “Wygraliśmy, wygraliśmy”.

Z pewnością po debacie, widzom zostanie w pamięci więcej cytatów z wypowiedzi Komorowskiego, niż Dudy. Prezydent od pierwszych chwil pokazał swój pomysł, składając rywalowi życzenia urodzinowe, życząc, w wystudiowany sposób, by nie wszystkie jego marzenia się spełniły.

Komorowski był bardziej zadziorny, chwilami bardzo emocjonalny. Duda nie umiał się odnaleźć w sytuacjach, gdy Komorowski zwracał się do niego bezpośrednio, jak na przykład w sytuacji pytania o zajmowanie etatu na uniwersytecie, czy wręczając Dudzie kartkę z jego wypowiedzią na temat wspólnej polityki rolnej. Na zarzut, że od 9 lat blokuje etat na uczelni, nie padła właściwie żadna odpowiedź.

Duda nie znalazł też dobrej odpowiedzi na zarzuty o radykalizm – Komorowski przypomniał mu m.in., że podpisał się pod projektem ustawy zakładającej karanie lekarzy za stosowanie in vitro. Trudno za skuteczny uznać argument, że rządowy projekt o in vitro jest sprzeczny z Konstytucją. Jeden z nielicznych cytatów Dudy, które będzie zapamiętany, to ten zarzucający PBK zmianę poglądów “z piątku na poniedziałek”.

Na niekorzyść PBK wśród części komentatorów może zagrać to, że złamał ustalone reguły debaty, które nie zakładały interakcji kandydatów i opuszczania pulpitu, ale wyborcy, nie znając szczegółów ustaleń sztabów, odbiorą to jako powrót energii i podjęcie wysiłku do walki.

Sztabowcy kandydata PiS będą podkreślać, że prezydent Komorowski był agresywny, arogancki, a cała debata to powtórka sytuacji z 1995 roku. “Komorowski przyszedł pokonać Andrzeja, my mieliśmy inną strategię” – mówi nam jeden z sztabowców Dudy. Jak mówili nam w trakcie i po debacie, agresja prezydenta, jego liczne przerywanie Dudzie, wręczenie kartki zostanie najbardziej zapamiętane. Było widać – tak, jak na pierwszej debacie, przed I turą – że potencjał Dudy oddają najlepiej spotkania w terenie i występy na wiecach, niż bezpośrednie starcia w telewizyjnych studiach. To jednak, biorąc pod uwagę zasięg debaty, może Dudę wiele kosztować.

Dużo większą pewnością siebie wykazywał się Komorowski, miało się czasem wręcz wrażenie, iż kandydat PiS jest wobec głowy państwa za bardzo “ugrzeczniony”. Zwrócił na to uwagę m.in. Adam Hofman. Popełnił błąd, przypominając przez dłuższą chwilę polityczny życiorys Komorowskiego, zbyt często zwracał się do niego: “panie prezydencie”. Tym mocniej formalnie niską pozycję Dudy wobec Komorowskiego było widać wówczas, gdy PBK zwracał się do kandydata PiS per “panie pośle”.

Sztabowcy PO dużo lepiej zarządzali oczekiwaniami przed debatą, bardzo je zaniżając, sztabowcom Dudy się to nie udało. Można odnieść wrażenie, że debata wyzerowała walkę na ostatniej prostej. Dni dzielące nas od kolejnej, czwartkowej debaty w TVN, będą decydujące.

Fot. Krzysztof Ziemiec