Stefan Niesiołowski mówi o nich: “To posiew zatrutego ziarna rozsiewanego przez Kaczyńskiego”. Z pewnością myśli tak wielu polityków. To nowość, która wymyka się prostemu podziałowi PO vs PiS przez którego pryzmat opisywali dotąd świat. Młodych wyborców emocje Kaczyńskiego interesują dokładnie tak samo, jak rady Michnika. Mogą je skwitować wybuchem śmiechu. I to jest sytuacja, której nie mogą pojąć sztabowcy Komorowskiego. Lata walki z PiSem ich rozleniwiły. Poprzedniego przeciwnika mieli rozpracowanego. Kaczyński dawał się ogrywać albo sam mówił coś, co kładło kampanię. A tu nagle o wyniku wyborów może zdecydować Paweł Kukiz, a więc przeciwnik, który jest dla PO tajemnicą.

Do sztabu prezydenta nie przebiło się, że ludzie głosowali na Kukiza nie dlatego, że chodziło mu o JOWy tylko dlatego, że w ogóle o coś mu chodziło. Kampanię Komorowskiego może symbolizować odpowiedź “co ja mogę zrobić?” , która padła podczas spotkania z mieszkańcami Warszawy. Szczere słowa, ale skonfrontujmy je z hasłem Kukiza: “Polsko potrafisz”. I właśnie to chcą usłyszeć dziś młodzi od polityków: “tak wiem, co zrobić”, “tak ten kraj może więcej”. Wyborcy rozczarowani polityką to nie są już jak w 2005 roku osoby, którym się “nie udało”. Teraz są to ludzie, którzy skończyli studia, znają języki, chcą ciężko pracować i to Polsce nie udało się znaleźć dla nich miejsca.

Komorowski najbardziej stracił, gdy zaczął straszyć PiS-em. Sztabowcy nie zauważyli, że wyrosło pokolenie, które wcale się go nie boi. Jeszcze mniej skuteczny był podział na Polskę radykalną i racjonalną. Pomysł z innej epoki politycznej. Na tę propozycje podziału wyborcy odpowiedzieli: tak chcemy Polski radykalnej. Polski radykalnych zmian. I wszystko jedno kto je zrobi. W sprawach personalnych decyzja bedzie podejmowana intuicyjnie. Przedwczoraj Palikot, wczoraj Korwin, dziś Kukiz jutro może jeszcze ktoś inny. Kandydat musi mówić ich językiem.

A słowa Komorowskiego oderwały się od rzeczywistości.  Oto jeden z tweetów prezydenta (inne brzmią podobnie): “Ważne, abyśmy konsekwentnie dążyli do poczucia wspólnoty – wspólnoty polskiej drogi, wspólnoty celu.” O co tu właściwie chodzi? Może takie hasła sprawdzały się w czasach Unii Wolności, ale dziś żyjemy za szybko, by marnować czas na okrągłe zdania. I jeśli dziś Kwaśniewski przekonuje do tego, by głosować na Komorowskiego, to daje wielu wyborcom tylko kolejny powód, by tego nie robić.

Młodzi nie chcą słuchać dla nich o sukcesach 25 lat Polski i to pewnie przykre dla tych polityków, którzy je tworzyli. Ale czas przyjąć do wiadomości, że dla części wyborców to historia. Najbardziej interesuje ich, jak kupić mieszkanie za marną pensję. To znów było widać na spacerze Komrowskiego po Warszawie.  Przez lata młodzi byli atakowani za bezideowość. Jednak właśnie tacy byli najłatwiejszym targetem dla polityków. Z nowymi wyborcami nikt nie potrafi sobie poradzić. Profesor Czapiński apeluje: “módlmy się, by młodzi radykałowie wyemigrowali z Polski”. Czyli: “pozbądźmy się naszych największych atututów, by mieć święty spokój”. W dodatku ci młodzi wcale nie chcą opuszczać kraju. Mają do niego takie samo prawo jak profesor Czapiński, Bronisław Komorowski czy Andrzej Duda. I jak widać po kolejnych wyborach mają coraz więcej do powiedzenia. A im częściej będzie się ich odsyłać zagranicę tym bardziej będą radykalni.

fot. sztab PBK