– No i co z tego, że prezydent jeździ i ma ładne ujęcia z ludźmi, skoro to się nigdzie nie przebija, bo zamiast mieć jasny komunikat na każdy dzień, PBK snuje te swoje opowieści – mówi nam polityk z zarządu PO.

To zdanie oddaje stan nastrojów w kierownictwie PO wobec kampanii reelekcyjnej prezydenta. – Na ostatnim zarządzie, Ewa jasno powiedziała, że obecny kształt kampanii jest zagrożeniem dla całej Platformy, bo ona jako premier i partia notują rekordowe wyniki, a prezydentowi ciągle spada – relacjonuje nasz rozmówca.

To był najgorszy tydzień kampanii Komorowskiego, głównie dlatego, że miał być w końcu przełomowy.

PiS miał „szaleć i podpalać Polskę” przy okazji in vitro i stenogramów. PBK jeździł i mówił, ale nic z tego się nie przebijało. Wygłosił mocne wystąpienie w ukraińskim parlamencie, ale poza niszowym kanałem nikt go nie transmitował. PiS nie wpadł w pułapkę stenogramów, Kaczyńskiego nie udało się sprowokować, a tabloidy, na równi z zapisem z kokpitu, relacjonowały książkę niemieckiego dziennikarza. Temat SKOK-ów umarł sam, zresztą od początku był zbyt hermetyczny, by poza Czerską ludzie o nim rozmawiali przy świątecznych stołach. Do tego, przekaz Arłukowicza o in vitro trafił w próżnię. Debata do tego stopnia nie wybiła się na czołówki, że śledziło ją kilkudziesięciu znudzonych posłów.

Wszystko dla sztabu PBK poszło nie tak.

Jak się dowiadujemy, na zarządzie PO premier Kopacz miała chwalić spot Dudy o zdrowiu. Na zarządzie miano mówić, że spot PiS byłby dla Platformy zabójczy, gdyby trafił na bardziej sprzyjający politycznie czas, a nie moment, gdy wszyscy zajęci byli stenogramami z Tupolewa.

Według naszych rozmówców, Ewa Kopacz miała dopytywać obecnego na posiedzeniu władz PO szefa kampanii PBK i jednocześnie podlaskiego barona PO Roberta Tyszkiewicza o następne spoty telewizyjne PBK. – Co 3 minuty widzę w telewizorze spot Dudy. Jaka jest nasza odpowiedź? Co się tam dzieje? – miała nerwowo dopytywać szefowa PO.

– Przecież to, co oni dotąd wypuścili, to jakiś niemrawy pokaz slajdów – mówi nam inny, wysoki rangą polityk Platformy.

– Ewa poczuła się dużo pewniej. Ma świadomość, że jej statek w końcu płynie. Ma dobrze przemyślany plan podróży zagranicznych, gdzie mają się pojawić ładne, patriotyczne obrazki. Jej otoczenie w końcu zgodnie pracuje na nią, a nie zajmuje się intrygami, nie wszyscy się kochają, ale umieją ze sobą pracować, każdy wie, co ma robić. Z miesiąca na miesiąc rośnie zaufanie do niej w sondażach, Platforma wyraźnie wyprzedza PiS w większości badań. A jak to jest, że w tym samym czasie Komorowskiemu systematycznie spada? – zastanawia się czołowy polityk z zarządu PO.

Zdaniem polityków z zarządu PO, największym problemem Komorowskiego jest całkowity brak kontroli komunikatu. Prezydent mówi wartościowe rzeczy o rodzinie, przedstawia swoje projekty, tylko jest to całkowicie obok spraw, które rozgrzewają debatę.

– Kolejny przykład: bardzo udana wizyta w Kijowie, owacyjne przyjęcie w parlamencie Ukrainy. I kto to pokazał? Transmisja była tylko w TVN24BiŚ i oglądało to pewnie ze 30 tysięcy osób – mówi nam jeden z rozmówców z czołówki PO. I wzdycha: – W tym pałacowym samozadowoleniu nikt o tym nawet nie pomyślał. 

Kolejną rzeczą, która miała zirytować Kopacz, był całkowity brak strategii. Nie wiadomo, według jakiego klucza Komorowski jeździ po regionach, dlaczego w niedzielę jest Łódź, a nie Kielce, a następnego dnia zupełnie inny region. Kampanię PBK miała kończyć konwencja na Pomorzu, ale nikt nic nie wie, co i gdzie ma się wtedy wydarzyć. – Widać, że PiS czasem nieporadnie, ale realizuje jasny, spisany plan, którego się trzyma – mówi nam rozmówca z PO.
Po reprymendzie Kopacz, nadchodzący tydzień ma być w końcu inny.

Jak relacjonuje Renata Grochal w wyborcza.pl, PBK ma wziąć udział w spektakularnym Hangoucie Googla i gazeta.pl, czy w popularnym, youtubowym talkshow Łukasza Jakóbiaka, w niedzielę rano ma się pojawić oczekiwany przez szefową PO nowy spot, który zastąpi słynny „pokaz slajdów”. Według naszych rozmówców, trwają pracę nad naprawdę bardzo mocnym i chwytającym za serce spotem negatywnym. Ale to wszystko znów może znaczyć dość niewiele, jeżeli prezydent i jego zaplecze nie porzucą praktyki skakania z tematu na temat i nie sięgną po jasne, zrozumiałe komunikaty o czym są te wybory.

Fot. Kwidzyn – spotkanie Bronisława Komorowskiego z mieszkańcami, 7.04.2015, fot. Ewelina Lach popieramkomorowskiego.pl