Po restarcie Bronkobusa – czyli dwudniowej wizycie na Podlasiu – kampanijny pojazd prezydenta wraca „do garażu” – aż do piątku. Dopiero w weekend bowiem – jak informują nas już dziś sztabowcy Komorowskiego – Bronkobus ruszy do woj. zachodniopomorskiego. Jak się dowiadujemy, prezydent właśnie tam (prawdopodobnie w Stargardzie Szczecińskim) spotka się z kolejną grupą zawodową – przedsiębiorcami – w ramach akcji „Dialog o Polsce”, nowego pomysłu sztabu PBK w kampanii. Jak pisaliśmy wczoraj, inicjatywa ta opiera się na prostym założeniu: Komorowski spotyka się z konkretną grupą zawodową i pozwala jej przedstawicielom na zadawanie mu – nawet bardzo szczegółowych i odległych od jego prezydenckich kompetencji – pytań. Takie spotkania mają trwać ok. godzinę i mieć charakter otwarty.

Po wizycie w zachodniomorskiem prezydent odwiedzi woj. lubuskie. Do piątku zaś Komorowski będzie realizował swój kalendarz „prezydencki”, teoretycznie nie związany z kampanią. Dziś o 15:00 prezydent podpisze inicjatywę ustawodawczą dotyczącą nowelizacji Kodeksu pracy, zakładającą większe uelastycznienie urlopów rodzicielskich. Projekt przewiduje korektę rozwiązań forsowanych przez rząd Donalda Tuska.

Wcześniej – o 13:00 – PBK spotka się w Pałacu z przedsiębiorcami w ramach „Gali Przedsiębiorczości”, na której mają zostać przedstawione pomysły prezydenta – o których on sam mówił w czasie swojej pierwszej konwencji wyborczej – zakładające ułatwienie młodym przedsiębiorcom założenie firmy.

W środę natomiast – jak mówią nam ludzie ze sztabu – Komorowski pojedzie na tradycyjne wielkanocne „jajeczko” z żołnierzami do Tomaszowa Mazowieckiego. O 14:00 przyjmie w Pałacu warszawskich wolontariuszy z WOŚP – oczywiście na czele z Jerzym Owsiakiem.

siemiatycze

Otwierająca polityczny tydzień Komorowskiego, dwudniowa podróż Bronkobusa na Podlasiu była najspokojniejszym jak dotąd elementem kampanii „wyjazdowej” prezydenta. Komorowski miał tylko jedno spotkanie stricte wiecowe – w Siemiatyczach. Było ono ciekawe z jednego powodu: inaczej niż w przypadku poprzednich tego typu eventów, prezydent nie akcentował w jakiś mocny sposób swoich haseł promowanych w kampanii – łącznie z najnowszym, o Polsce „radykalnej” i „racjonalnej”. Oczywiście, w jego przemówieniu padło zdanie, iż „najważniejsza jest dziś zgoda i bezpieczeństwo”, ale nie miało ono takiego wydźwięku, jak choćby w Nowym Targu, Koszalinie czy Krakowie – gdzie prezydent był zmuszony skonfrontować się z mocnymi retorycznie i uderzającymi w niego hasłami. Jedynym akcentem „ubarwiającym” dość nudny event w Siemiatyczach, były okrzyki grupki młodych dziewcząt – na oko 15, 16-letnich – które przez kilkanaście minut wykrzykiwały na cały głos „Chodź, Szogunie” i „Szogun, daj autograf”.

Prezydent ani razu nie odniósł się do swojego nowego przekazu – kreującego podział na Polskę „racjonalną” i „radykalną”. Różnice między „oboma Polskami” akcentował za to w kuluarowych rozmowach szef sztabu PBK Robert Tyszkiewicz, który wprost wskazywał na Andrzeja Dudę jako reprezentanta środowiska radykalnego, dążącego do politycznej awantury.

Jak mówił nam Tyszkiewicz, wyborcy mają w tych wyborach prosty wybór: z jednej strony prezydent, który jest „otwarty na dialog, wrażliwy społecznie i dbający o prawa kobiet”, z drugiej – „fundamentalistyczny radykał”, będący przeciwko in vitro i z góry odrzucający konwencję antyprzemocową.

Sam prezydent o swoich konkurentach wprost mówić nie chciał, ale ostatecznie nie uniknął mocnych odniesień: kandydata PiS nazwał „kramarzem igrającym z emocjami ludzi” i „zarabiającym w euro”, a środowisko PiS określił jako dążące wyłącznie do uprawiania „politycznej młócki”.

Poza tym Komorowski unikał odniesień do bieżącej polityki. Popłochu w jego sztabie nie wywołał najnowszy sondaż TNS, który daje prezydentowi najniższy wynik w sondażach od początku kampanii. Prezydent w Korycinie – gdzie zatrzymał się na noc i zjadł we wtorek śniadanie z miejscowym kołem gospodyń wiejskich – wziął udział we wspólnym ognisku przygotowanym przez jego „staffersów”. Później zjadł wspólną kolację z dziennikarzami i swoim sztabem. Towarzysząca temu nieformalnemu spotkaniu atmosfera pokazała jedno: ludzie z otoczenia PBK, jak i on sam, zdają się być spokojni o rezultat majowych wyborów. Jedynym toastem, jaki wzniesiono, był: „za 10 maja!”. O perspektywie II tury nie dyskutowano w ogóle. A tematem, o którym rozmawiano do późnego wieczora, nie była kampania, a uroki Podlasia.

IMG_0025

IMG_0011

Fot. 300POLITYKA