Trudno nie zauważyć, że Palikotowi nie leży obrót spraw w tej kampanii. Jego spot, nie tylko bardzo dobrze zrealizowany, ale i bardzo dobrze oceniony, nawet przez takich krytyków kandydata jak Michał Majewski, może przejść bez większego echa. W chyba najlepszym dotąd spocie tej kampanii, Palikot pokazuje swój dzień, jak rano odwozi dzieci do szkoły, potem jeździ po małomiasteczkowych targowiskach, uczestniczy w wiecach, w których kadrze pojawia się chyba najatrakcyjniejsza politycznie jego „popieraczka” – Barbara Nowacka. Dzień w spocie kończą ładne ujęcia żony Moniki i dwójki blond wdzięcznych dzieci kładących się spać w domu, na lubelskiej starówce.

Ale Palikot wszystkich przyzwyczaił do mocniejszych emocji i solidny prezydencki spot może nie wywołać większego zainteresowania. Poza może kontekstem wskazanym pytaniem dziennikarki Wydarzeń Polsatu, czy koszt spotu – jak zdradził sztab kandydata – 200 tys. zł nie został pokryty z zaległości wobec ZUS.

– Tak wygląda mój dzień, jak przedstawia to ten spot. Rano odwożę dzieci, potem jeżdżę po bazarach i rozmawiam z ludźmi. To spot, który pokazuje jak wygląda moja kampania. Ma pokazać wizję aktywnej prezydentury – mówi nam Palikot.

Janusz Palikot liczył na kampanię wokół debat kandydatów. I faktycznie na tle niedoświadczonej konkurencji mógł liczyć na jakiś sukces.

Na briefingu prezentującym spot mówił: – Jaka beznadziejna jest ta kampania. Powinniśmy się jej wstydzić. Kandydaci jak Duda, Jarubas i Ogórek nie mają kwalifikacji na prezydenta. Nie ma debat. Kraj, który ma prawie 40 milionów ludzi powinien mieć kampanię, która buduje tożsamość. Nie potrafimy zorganizować wyborów prezydenckich, żeby się chciało na to żyć. Musicie zmusić kandydatów do debatowania.

Debaty to faktycznie szansa dla Palikota, ale niewiele wskazuje na to, żeby miały się przed pierwszą turą odbyć.

W kuluarach, Palikot i jego współpracownicy sporą część dyskusji poświęcają kandydaturze Kukiza i kampanii Korwina.

Na nasze pytanie, czy to nie jest tak, że jego elektorat z 2011 wyniosł Korwina w wyborach europejskich, a teraz będzie stanowił falę Kukiza, Palikot mówi: – Korwin dostaje regularnie tę samą, z wyborów na wybory, liczbę głosów: od 470 do 500 tysięcy głosów. W wyborach europejskich wystarczyło to na przekoroczenie progu, ale w prezydenckich da równo 2,8%. W przypadku Kukiza nic jeszcze nie wiadomo. On sobie nie radzi, gada głupoty, ale media, pomagając Komorowskiemu pompują go, bo odbiera głosy Dudzie. Nam jeszcze nie odbiera, na pewno będę miał wynik dużo lepszy niż Ogórek.

Oprócz debat, do których był lepiej przygotowany, Palikot liczył na kontrast z niedoświadczonymi politykami, którzy startują w tej kampanii: Magdaleną Ogórek, Kukizem, czy nawet Dudą. Kilka tygodni temu mówił nam, że wydaje krótką broszurę autobiograficzną, żeby pokazać, że ma dorobek: – Pracowałem w PAN, stworzyłem od podstaw wartą kilkaset milionów firmę, z niczego stworzyłem partię, która przekroczyła próg. Co zrobił Duda? Co osiągnęła Ogórek? – mówił 300POLITYCE parę tygodni temu.

Tymczasem kampania poszła innymi torami. Lider Twojego Ruchu przyznaje, że z pełnym przekonaniem wybrał model – jak sam mówi – „grzecznego Palikota”, bo – jak wyszło mu z badań – dotąd był postrzegany jako singiel. Stąd połowę spotu stanowią migawki żony Moniki, dzieci, współpracowników.

Zasadnicze pytanie kampanii lidera Twojego Ruchu to czy jego wyborcy, przyzwyczajeni do ciągłych wstrząsów i kontrowersji są gotowi przyjąć „grzecznego Palikota’.

Fot. 300polityka