Kończy się kampanijny dzień Andrzeja Dudy w Londynie. W małym busie, którym jedziemy na lotnisko Luton, Duda i jego najbliższy współpracownicy podsumowują wydarzenia ostatnich godzin. Kandydat PiS rozmawia cały czas z politykami w Polsce, którzy na bieżąco oglądali konwencję Komorowskiego. Jak mówi 300POLITYCE o tezie PEK, że jest kandydatem technicznym: – To sygnał, że oni nie mają już żadnych argumentów – mówi nam i szeroko się uśmiecha.

Dzień Dudy zaczął się bardzo wcześnie – o 3:45 rano. Dla niego, jak i dla towarzyszących mu dziennikarzy i sztabowców był bardzo długi i męczący.

Kandydat PiS bez chwili wahania komentuje hasło wyborcze Komorowskiego, ujawnione kilka godzin wcześniej: – Co zrobił, żeby w Polsce była zgoda? Czy szukał zgody pomiędzy rolnikami a rządem, pomiędzy górnikami a rządem? Gdzie on tę rolę wykonywał, rolę arbitra, rolę, którą dyktuje mu Konstytucja? Czy próbował szukać zgody między rodzicami 6-latków a rządem, między grupami, które miały własne inicjatywy obywatelskie, a koalicją, która je systematycznie odrzuca? Nie. Nic o tym nie wiem.

Duda liczy, ile odbył już spotkań w tej kampanii. 120… nie… 140 spotkań… i na żadnych z nich nikt nie wymienił żadnej inicjatywy prezydenta, która by prowadziła do zgody. Pytam o to na każdym spotkaniu. Gdzie jest ten prezydent, który szuka zgody? – pyta Duda.

Dla sztabu PiS odpowiedzą na konwencję PBK była sobotnia wizyta w Londynie. – Pokazaliśmy kontrast, to było szeroko relacjonowane. Komorowski opowiadał, jak jest dobrze, a my spotkaliśmy się z ludźmi, którzy czuli, że było im aż tak dobrze, że byli zmuszeni wyjechać – mówi Marcin Mastalerek. Ta wizyta oprócz taktycznego wymiaru miała tez sens bardziej strategiczny – teraz Duda będzie mógł w następnych etapach kampanii opowiadać o tym, czego się dowiedział od polskich emigrantów.

Mocnym politycznym akcentem Duda zacznie nowych tydzień kampanii – w poniedziałek. Jutro sztab planuje tylko event związany z Dniem Kobiet.

Fot. 300POLITYKA