„Będziemy mieli Budapeszt w Warszawie” – mawiał przed laty Jarosław Kaczyński. Dziś politycy PiS Budapesztu w Warszawie mieć nie chcą. Politycy koalicji, a także innych partii opozycyjnych oraz niektórzy komentatorzy przypominają przy tej okazji publicznie wyrażaną aprobatę przez PiS względem polityki Orbana, gdy ten przeprowadzał w swoim kraju kontrowersyjne dla większości reformy. Dziś to partia Kaczyńskiego jest retorycznie najostrzejsza wobec działań węgierskiego rządu. To świadome działanie: politycy PiS wiedzą, że im dalej idące bratanie się Orbana z Putinem, tym większy dla nich problem: dla PO bowiem to doskonała okazja, by przypomnieć o „przyjaźni” PiS z węgierskim premierem – dziś w Europie uznanym za niemalże zdrajcę.

Janusz Palikot w czwartek stwierdził dość zaskakująco, iż „PiS krytykując wizytę Orbana realizuje politykę Putina, która zmierza do rozbicia UE i Grupy Wyszehradzkiej”. I wezwał Andrzeja Dudę, by ustosunkował się do słów jego partyjnych kolegów. Politycy PO – jak Robert Tyszkiewicz czy Stefan Niesiołowski – krytykują PiS za ostrą postawę wobec wizyty węgierskiego premiera. To paradoks: dziś partia Kaczyńskiego funkcjonuje jako swoisty enfant terrible nie z powodu utożsamiania się z Orbanem, ale z powodu jego zdecydowanej krytyki.

PiS stanowczo się od polityki prowadzonej przez Orbana odcina, ba – dzisiejszej wizyty premiera Węgier w Warszawie używa jako oręża w walce z rządem. Kluczowi politycy partii Kaczyńskiego – tacy jak Mariusz Kamiński czy Mariusz Błaszczak – w czwartek rano jasno dawali do zrozumienia, że Ewa Kopacz nie powinna spotykać się z Wiktorem Orbanem. – Nie wiem, czemu ma służyć to spotkanie, ale jest to duża niezręczność, że dochodzi do niego bezpośrednio po tak ostentacyjnym złamaniu solidaryzmu europejskiego w tak trudnej i ważnej sprawie, jaką jest sprawa bezpieczeństwa i pokoju na Ukrainie. Jeśli Orban nie został zaproszony do Warszawy przez polski rząd, lecz Krajową Izbę Gospodarczą, to do spotkania z Kopacz być może nie powinno dojść – mówił wiceprezes PiS Bogdanowi Rymanowskiemu. Kamiński dodawał, „że Ewa Kopacz powinna publicznie odnieść się do zachowania premiera Orbana, do którego doszło w ostatnich dniach”. Jak mówił: – Nie ma znaczenia, że pani premier jest gospodarzem. To nie jest kwestia kurtuazji, to jest kwestia zasad i wartości, które winny spowodować, by Orban poczuł dystans ze strony polskich polityków. Jest to wielkie rozczarowanie, on zrobił coś, co jest niewybaczalne.

Mariusz Błaszczak w wywiadzie dla wPolityce.pl ujawnił, że strona węgierska zabiegała o spotkanie Orbana z Jarosławem Kaczyńskim. Prezes PiS – jak przyznał szef klubu tej partii – odmówił. – Ewa Kopacz powinna zachować się podobnie – stwierdził Błaszczak. Dodał, że „premier Węgier rozbija swoimi działaniami solidarność europejską”. Podkreślił jednak, iż wcześniej podobne działania wykonywali i Niemcy i Francja („Berlin – poprzez budowę Gazociągu Północnego, a Francja poprzez sprzedaż broni”). Swoje opinie Błaszczak powtórzył na antenie w TVN24, mówiąc, iż „rozmowa z Orbanem nie ma sensu”.

full_20100602_111519

W podobnym tonie, choć nieco łagodniej wypowiadał się Witold Waszczykowski w Polsat News: – Wiktor Orban nie jest jedyną osobą, która łamie tę solidarność [europejską]. Niemcy i Rosja prowadziły razem interesy, zbudowali gazociąg. Orban nie jest jedynym winowajcą. On został pozostawiony sam sobie, przez lata przykrywano go ostracyzmem.

Warto podkreślić, że wczoraj Andrzej Duda nie wypowiadał się aż tak jednoznacznie o spotkaniu Kopacz-Orban. Jak mówił: – Może pani premier Kopacz powinna przekonać premiera Orbana co do zasadności prowadzonej przez niego polityki. Kandydat PiS na prezydenta oczywiście skrytykował premiera Węgier, mówiąc, iż „rozbija on europejską jedność”. Nie nawoływał jednak do bojkotu wizyty szefa węgierskiego rządu w Warszawie. 

Fot. jaroslawkaczynski.info/, TVN24