– Zgodzę się na daleko idące ustępstwa – zapewnił w poniedziałek rano Andrzej Duda, po raz kolejny wzywając Bronisława Komorowskiego do debaty. I dodał: – Nawet jeśli pan prezydent będzie chciał czytać kartki, proszę bardzo. Tym samym Duda złośliwie skomentował ostatnie wystąpienie głowy państwa na Radzie Krajowej PO.

Przed odjazdem „Dudabusa”, którym polityk – wraz z zaproszonymi na pokład przedstawicielami mediów – pojedzie dziś do Ostrowa Mazowieckiego oraz Węgrowa, kandydat PiS na prezydenta spotkał się na krótkim briefingu z dziennikarzami.

dudabus

O swoim kampanijnym pojeździe mówił: – Ten autosan to symbol polskiej myśli technicznej. Dodał, że „tylko odbudowa polskiego przemysłu i polskiej gospodarki stworzy szanse dla młodych ludzi, żeby mogli tu godnie żyć. Żeby poziom życia Polaków się podniósł”. I wbił szpilę w byłego premiera: – Donald Tusk podniósł wiek emerytalny Polakom i wyjechał do Brukseli. 

Duda po raz kolejny wezwał Bronisława Komorowskiego do debaty. – W 2010 r. odbyła się debata wszystkich kandydatów na prezydenta RP. Bronisław Komorowski przyszedł na tę debatę. Dlaczego nie w tym roku? Wybory prezydenckie to bardzo poważna sprawa, święto demokracji, Polacy oczekują takiej debaty. Ja mogę iść na dalekie ustępstwa, jeśli pan prezydent będzie chciał czytać z kartki, to oczywiście nie mam nic przeciwko temu. 

Europoseł PiS na antenie PR3 w poniedziałek rano dał wyraźnie do zrozumienia, że nie zamierza spotykać się jeden na jeden w debacie z Adamem Jarubasem. Kandydat PSL zaprosił wczoraj Dudę na spotkanie, o czym pisaliśmy na 300.

Dziennikarze poprosili polityka o komentarz także w związku z ostatnią sytuacją, do której doszło w studiu TVP Info, gdy jeden z prezenterów zapytał goszczącego w programie Łukasza Warzechę, czy ten bierze pieniądze od sztabu Dudy. Kandydat PiS przyznał dziś: – Wysłuchałem tego ze zdumieniem. Ale biorąc pod uwagę ton, który jest akurat w tej telewizji, która w sposób bezkrytyczny popiera pana prezydenta, to może ten pan redaktor [Jarosław Kulczycki] odpowiedziałby sobie na pytanie, kogo wspiera i od kogo bierze pieniądze?

Fot. 300POLITYKA