Seria wniosków formalnych, argumenty o łamaniu prawa, kpinach z komisji, blokowaniu dyskusji, siłowym przepychaniu ustawy, okrzyki „kłamstwo” – tak wygląda posiedzenie połączonych komisji (Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Spraw Zagranicznych), które skierowało do III czytania projekt ustawy, zezwalającej prezydentowi na ratyfikację konwencji antyprzemocowej.

Robert Tyszkiewicz, który przewodniczył posiedzeniu, musiał odeprzeć zmasowany atak posłów PiS, a także m.in. Zbigniewa Girzyńskiego i europosła Marka Jurka. Ostatecznie pod głosowanie poddano wszystkie poprawki – nie zostały przyjęte. Konwencja będzie zatem głosowana w piątek.

Na początku posiedzenia posłanka Sadurska z PiS zgłosiła też wniosek o przerwę i przygotowanie dodatkowej ekspertyzy lingwistycznej, która miała rozwiać wątpliwości dotyczące tłumaczenia konwencji. To wykluczyłoby głosowanie w piątek. Później padły m.in. wnioski o zmianę przewodniczącego, odrzucane systematycznie przez PO i SLD. Szybko posiedzenie zmieniło się w atak na Tyszkiewicza, przede wszystkim w wykonaniu Zbigniewa Girzyńskiego i europosła Marka Jurka. Doszło go awantury, padły argumenty o kpinach z komisji, ograniczeniu prawa, siłowym „przepychaniu” konwencji. W pewnym momencie Tomasz Lenz z PO powiedział nawet: „To nie jest karczma i stodoła” do posłów PiS. Głos zabrał też minister Jacek Rostowski, który tłumaczył znaczenie pewnego określenia („gender balanced compositon”) wzbudzającego kontrowersje opozycji. Sytuacja wróciła do normy po kilkunastu minutach ostrej przepychanki słownej. 

Głównym celem opozycji było dziś zablokowanie głosowania poprawek, co się jednak nie udało. Jednak seria wniosków formalnych – nie tylko PiS – przed piątkowym głosowaniem jest niemal pewna.

fot. 300POLITYKA