Przypomnę, że o tym, że będziemy chcieli otworzyć szkoły w tym stacjonarnym trybie, mówił już premier kilka miesięcy temu. To też wynik doświadczeń innych krajów europejskich. Informacje, które mamy z pozostałych części Europy wyraźnie wskazują, że większość krajów zachowuje się podobnie jak Polska, to znaczy uznaje, że ten tryb pracy zdalnej na odległość ma jednak swoje mankamenty. Ja o tym już kilkakrotnie mówiłem. Okazuje się jednak, że nauczyciel ma mniejsze możliwości dyscyplinowania uczniów, mobilizowania go do pracy i być może częściowo wyniki egzaminu maturalnego o tym świadczą, być może i ten okres strajku z poprzedniego roku szkolnego, kiedy przez kilka tygodni uczniowie nie uczęszczali na zajęcia i być może jeszcze kilka innych elementów. Ale wydaje się dzisiaj, i to wiemy na podstawie danych ministra zdrowia, GIS, że pobyt dzieci, uczniów w szkołach nie powinien wywołać poważniejszych skutków epidemicznych. Skoro możemy tłumnie przebywać na plaży, chodzić do sklepu, to równie dobrze możemy wrócić do szkoły. Przecież zakłady pracy normalnie funkcjonują, a te ogniska zakażeń to są ogniska takie miejscowe, w zakładach pracy czy w środkach pomocy społecznej, natomiast przewidujemy możliwość ewentualnego ograniczenia funkcjonowania szkoły, przejścia częściowego lub całkowitego na kształcenie na odległość, jeżeli będzie w danej placówce czy w jej okolicach trudniejsza sytuacja epidemiczna, natomiast dziś w większości szkół w Polsce spokojnie można wrócić do tych tradycyjnych zajęć, z pewnymi obostrzeniami – stwierdził Dariusz Piontkowski w rozmowie z Dorotą Łosiewicz w „Kwadransie politycznym” TVP1.