To weto miało zapewnić właśnie ten sukces. Udało się do niego doprowadzić bez tych najcięższych armat i wydaje mi się, że nasi sojusznicy z Solidarnej Polski przyznali to wczoraj, że rzeczywiście to weto nie było niezbędne, skoro wyniki negocjacji są tak korzystne – stwierdził Ryszard Terlecki w „Jeden na jeden” TVN24.

Nigdy nie zgodzimy się na żadne w tej dziedzinie ustępstwa, natomiast nasi, powiedziałbym, sojusznicy czy koalicjanci muszą jakoś się od nas odróżniać, szukają takich pól, na których mogliby się bezpiecznie odróżniać. To jest dość bezpieczne, bo dotyczy spraw zagranicznych, a nie rozwiązań personalnych w przyszłym rządzie. Tak, ale te pieniądze, chwała Bogu, są. Tak na to patrzę [że jeśli na polu zagranicznym rysuje się spór, to nie jest tak groźny, jak na polu krajowym]. Nasi koalicjanci nie mają, prawdę mówiąc, wpływu na politykę zagraniczną i na nasze relacje z UE. Mogą mieć wpływ na swoje opinie w różnych telewizjach i gazetach, więc to taki o tyle bezpieczny, że nie da się tu nic zepsuć – mówił dalej szef klubu PiS.

Muszą sobie trochę pogadać, bo nie są PiS-em. Są formacją, która ustawia się troszkę obok nas. W tym sojuszu Zjednoczonej Prawicy są silniejsze elementy i są słabsze. Mają głos i wielokrotnie to wyrażają, ale na [politykę] zagraniczną akurat mają bardzo skromny [wpływ] – zaznaczył.