Mam w sobie taki gen, który każe mi walczyć do końca. Najchętniej gdybym miał zdecydować co mam zrobić, to nikogo nie namawiając do pójścia do tych wyborów, poszedłbym do tych wyborów, tylko po to, żeby pokazać im, że nie są w stanie nas złamać, wyciszyć i zamknąć, powiedzieć: dobra nie idźcie, my tu sobie urządzimy wybory. Poszedłbym, wygrał, a następnie pierwszy poszedł do Sądu Najwyższego zanieść protest wyborczy i wniosek o stwierdzenie nieważności tych wyborów – mówił Szymon Hołownia w rozmowie z Moniką Olejnik w „Tak jest” TVN24.