Akt ustawodawczy mówiący o totalnym głosowaniu korespondencyjnym trafił do Senatu i tak, jak to już nie raz się zdarzało, będziemy musieli wykonać tę pracę, na którą w Sejmie, mówiąc eufemistycznie, nie było czasu. To znaczy zasięgnąć opinii RPO, PKW, SN i innych autorytetów, po to ażeby wyrobić sobie zdanie na temat tego, jak ten akt ustawodawczy wpisuje się w wymogi konstytucyjne, jak on wpisuje się w zapisy o tym, że głosowanie musi być bezpośrednie, tajne itd. Te wszystkie przymiotniki i dopiero wtedy senatorowie być może po zdalnym zasięgnięciu, wykonaniu konsultacji społecznych, o tym zdecydują komisje ustawodawcza i praw człowieka, będziemy mogli przystąpić do procedowania nad obradami plenarnymi – stwierdził Tomasz Grodzki na briefingu w Sejmie.

Zamierzamy zapytać również o opinię epidemiologów, lekarzy chorób zakaźnych, jak oni się do tego odnoszą, bo pamiętajmy, że w tle jest gigantyczna, groźna, śmiertelna pandemia. I to, co motywowało wielu posłów i senatorów, to obawa o zdrowie i życie tych, którzy będą w tym całym procederze uczestniczyć. Zarówno głosujących, jak i listonoszy, członków tychże komisji wyborczych i wszystkich innych, którzy będą w to zaangażowani. Pamiętajmy o tym, bo to jest rzecz fundamentalna. Jeżeli wypełnienie aktu demokratycznego wyboru ma być związane z narażeniem swojego i cudzego zdrowia i życia, to należy sobie zadać fundamentalne pytanie, zwłaszcza w naszej kulturze śródziemnomorskiej, chrześcijańskiej, co jest ważniejsze, życie i zdrowie ludzkie czy akt wyborczy – mówił dalej marszałek Senatu.