Tak, jestem skłonny startować w tych wyborach, bo musi być jakiś wybór. O tym wyraźnie mówiono wczoraj na zarządzie, że mamy to szczęście, że PO jest partią najbardziej demokratyczną. Każdy członek ma jeden głos. Natomiast nie podjąłem żadnej decyzji, bo będę rozmawiał z moimi kolegami i koleżankami. Teraz najważniejsze jest, by dopilnować tego, co w Senacie, dobrze zorganizować pracę klubu, a wprowadzanie tych emocji w przestrzeni publicznej i przesuwanie teraz całego ciężaru na wybory wewnętrzne mogłoby się źle dla samej Platformy skończyć. Zakończmy pewien etap, ukonstytuujmy klub, wybierzmy marszałka Senatu, wicemarszałka Sejmu, a potem szybko przeprowadźmy proces wyborczy – stwierdził Borys Budka w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz, pytany czy na dzisiaj jest skłonny startować w wyborach na szefa Platformy.

Na pytanie, czy to strategiczny błąd Platformy, że nie udało się przyspieszenie wyborów w partii, co proponował, polityk PO odpowiedział: – Myślę, że ktoś źle zrozumiał tę wypowiedź. Ja nie mówię o skracaniu komukolwiek kadencji. Kadencja Grzegorza Schetyny kończy się w styczniu 2020 roku, to wynika ze statutu, to wszystko wiemy i teraz jest kwestia tylko i wyłącznie techniczna, w jakim okresie przeprowadzić wybory. I tylko to. Można te wybory przeprowadzać, dopiero ten proces rozpoczynać w styczniu. Ja uważam, że można to zrobić tak jak było cztery lata temu, czyli te wybory przeprowadzić na przełomie roku, czy też do końca grudnia. Absolutnie nie są to żadne przyspieszone wybory. To jest istotne. Nikt nie chce skracać komukolwiek kadencji. Ta kadencja upływa, ale można być przygotowanym do tego, żeby albo Grzegorz Schetyna potwierdził swój mandat na kolejną kadencję, albo był nowy przewodniczący, ale to przejście było bardzo płynne.