To jest, jak powiedziała dzisiaj pani rzecznik prasowa, pani Beata Mazurek, to jest dla nas problem. Przypadek pana prezesa Kujdy jest dla nas problemem, nie udajemy, że tego problemu nie ma – mówił Andrzej Adamczyk w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz dla Gazety Wyborczej.

A pan go dobrze zna? – dopytywała dziennikarka. 

Nie, ja nie miałem okazji jakoś bliżej poznać. To jest taka znajomość wynikająca z relacji bardziej związanych z wykonywaniem funkcji ministra, a wcześniej kiedy byłem posłem, w związku z różnymi interpelacjami, z różnymi postulatami, od czasu do czasu, ale bardzo rzadko, kiedy w czasie 2005-2007 pełnił funkcję, no to odwiedzałem wówczas pana prezesa Kujdę, ale nie łączyły nas jakieś szczególne, szczególna bliska znajomość i, powtórzę po raz kolejny, gdyby nie to, że zablokowano lustrację, gdyby nie to, że zablokowano dostęp do archiwów, gdyby nie to, że wyśmiano wszystkich tych, którzy oczekiwali tej lustracji, to dzisiaj nie mielibyśmy tego problemu. Podejrzewam, że takie przypadki mogą być odnotowane i jeszcze będą odnotowywane wszędzie, nie tylko w jednej partii politycznej, ale w różnych obszarach, w różnych środowiskach, bo przecież nie zlustrowano środowisk poza politycznych, które powinny również podlegać lustracji – stwierdził Adamczyk.