Trudno się dziwić, że premier, który jest wiceprezesem partii, gdzie rządy są silnej ręki raczej, broni swojego przełożonego i osoby, która go wyznaczyła na stanowisko premiera. Nie spodziewałem się tutaj innego zachowania. To zresztą robią wszyscy członkowie i sympatycy PiS-u. Nie ma żadnej refleksji. Mają duży problem, problem z tym, że po pierwsze runął w gruzach mit prezesa, który każdą wolną chwilę, każdą w ogóle chwilę poświęca tylko na myślenie o przyszłości Polski, o pomyślności obywateli, a dużo czasu, jak widzimy, poświęca na myślenie o przyszłości swojej partii i jej pomyślności. Tu nie ma nic zaskakującego, a że kozioł ofiarny będzie za chwilę szukany – tego też trzeba było się spodziewać – stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz na briefingu w Sejmie.