Myślę, że aż takim to nie, ale bardzo możliwe, że z dwóch powodów. Otóż ja pamiętam, że te 12-13 lat temu też była mowa o Srebrnej. Tylko wtedy ona była traktowana jako taki przechowalnik tych najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. A także dla różnych innych kosztów. Ja pamiętam takie zdarzenie, że jako młody premier nigdy nie należałem do bogatych ludzi, chodziłem w takich sobie garniturkach i Jarosław do mnie powiedział: „Słuchaj, nie przejmuj się, nie martw się, mamy takie, wiesz, niepartyjne pieniądze, które mogą pójść na garnitur”. Ja oczywiście ich nie wziąłem, jakoś tam sobie poradziłem – stwierdził Kazimierz Marcinkiewicz w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz na Wyborcza.pl. Jak mówił dalej:

„No właśnie, są to takie pieniążki, które mogą iść na inne cele. Natomiast, pani redaktor, ja dziś też zmieniłem swój opis Jarosława Kaczyńskiego i PC, bo przez cały czas uważałem i szanowałem za to Jarosława Kaczyńskiego, że on uważa partię za coś niesamowicie ważnego. Że bez partii nie da się budować polityki, nie da się dążyć do władzy i że o partię trzeba bardzo dbać. I to zatroskanie wydawało mi się nawet za mocne momentami. Ale dziś ja widzę, że to nie do końca jest tak. Że od początku PC oni przejęli Srebrną i traktowali jako swój własny majątek. I Srebrna jest własnością zakonu PC i to Srebrna trzyma zakon PC przy życiu i przy władzy, a nie odwrotnie. I to dbanie o partię, które wydawało mi się interesujące z punktu widzenia politycznego, było także dbaniem o zdobyty majątek, a to już nie jest fair”