Likwidowanie tego pojęcia „jednorazowa przemoc” jako obejmującego sytuacje, które powinny być przedmiotem zainteresowania ze strony państwa, ze strony organów lokalnych, to jest to, coś skandalicznego, tak to trzeba nazwać i także różnego innego rodzaju kwestie, np. zwolnienie gmin z obowiązku przygotowywania programów przeciwdziałania przemocy, to że najpierw trzeba sprawdzić, czy mamy do czynienia z konfliktem wewnątrz rodziny, a dopiero później pójść z tą procedurą zakładania niebieskiej karty, to wszystko rozwadnia system. To powinien być system, który jest sprawny, daje odpowiednio szybko odpowiednią reakcję i przede wszystkim zapewnia odpowiednią ochronę ofiary. Ofiara, potencjalna ofiara jest zawsze w centrum każdego systemu wsparcia i reagowania ze strony państwa, no i niestety ten projekt szedł w trochę innym kierunku (…) Mam wątpliwości, kto był tak naprawdę autorem, bo oczywiście autorem jest Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, natomiast wiem, że w różnych zespołach doradczych funkcjonują osoby, które są związane z Ordo Iuris, w tym pan mecenas Jerzy Kwaśniewski, ale co ciekawe jakby się przyjrzeć składowi tych różnych zespołów, to oni funkcjonują tam nie pod nazwą Ordo Iuris ale Caritas Polska, także wydaje mi się, że to też warto sprawdzić, czy faktycznie Premier miał właściwy wpływ na kształt tej ustawy, czy być może ministerstwo miało za dużą swobodę w kształtowaniu treści tej regulacji – stwierdził Adam Bodnar w porannej rozmowie Gazeta.pl.

„Zdaje sobie sprawę z tego, jak wygląda napięcie polityczne w Polsce i to, że nie zawsze to, co by się chciało jest wykonalne, natomiast cały czas nie ustaję w wierzę, że jeżeli chodzi o prawa obywatelskie, jeżeli chodzi o rozwiązywanie konkretnych problemów, tego typu spotkania powinny być możliwe. Nie było [do tej pory żadnego spotkania z premierem] (…) Zdaje sobie sprawę z tego, że polityka ma różnego rodzaju oblicza i powoduje różnego rodzaju wyzwania, no nie staram się być naiwnym i widzę to jak to wygląda, chociażby cała dyskusja na temat całego budżetu mojego biura, natomiast to, co mnie pociesza to to, że na tym poziomie formalnym, wymiany listów, korespondencji, odpowiedzi na moje postulaty, rozwiązywanie niektórych problemów, na które wskazuje, nie jest tak źle, to znaczy, że tutaj te tryby, które wynikają z ustawy o rzeczniku są zachowywane, z pewnymi wyjątkami. Wydaje mi się, że największy problem jest z Ministerstwem Sprawiedliwości”