Bardzo bym chciał, żeby to Polska zaburzała bilans handlowy Stanów Zjednoczonych. Naprawdę byłbym z tego bardzo zadowolony, bo moje rozumowanie, jeżeli chodzi o politykę, i dbanie o sprawy kraju jest podobne do tego, które reprezentuje pan prezydent [Trump]. Prezydent mówi „America first”, ja mówię „Poland first”. Więc rozumiemy się doskonale. Trudno mi wyrazić zdziwienie tym, że pan prezydent jako niezwykle doświadczony człowiek sukcesu, jeśli chodzi o biznes, umie liczyć. Po prostu umie i chyba tego nikt ani w Stanach Zjednoczonych, ani w żadnym innym miejscu nie kwestionuje i dba o interesy Stanów Zjednoczonych. W interesie kraju jest to, żeby bilans handlowy był zrównoważony i trzeba o to dbać. Oczywiście, że zawsze zderzają się ze sobą interesy, ale patrząc obiektywnie trudno tego nie zrozumieć. To zawsze jest starcie interesów. Każdy biznes jest starciem interesów. Ja reprezentuję polskie interesy, pan prezydent reprezentuje amerykańskie interesy. Cała rzecz polega na tym, żeby w sprawach ważnych umówić się tak, żeby oba kraje zyskiwały i traciły jak najmniej. I wtedy mamy porozumienie i wtedy można mówić, że współpracujemy ze sobą na równych i sprawiedliwych zasadach. Ja rozumiem, że takiej współpracy z Unią Europejską oczekuje pan prezydent i trudno się dziwić, że taka jest jego postawa. Więc słucham tego spokojnie. Ja za to bym chciał, żeby Polska była takim krajem, taką potęgą gospodarczą, żeby rzeczywiście była dla Stanów Zjednoczonych bardzo liczącym się partnerem” – mówił w Waszyngtonie prezydent Andrzej Duda.