Live

Kosiniak-Kamysz: Ardanowski tak naprawdę jest ministrem ds. PSL-u. Częściej zajmuje się moim stronnictwem niż polską wsią i rolnictwem

Pan minister Ardanowski, który pełni funkcję ministra rolnictwa i rozwoju wsi, a może ministra ds. PSL-u tak naprawdę. Częściej zajmuje się moim stronnictwem niż polską wsią i rolnictwem. Częściej bywa w studiach telewizyjnych niż na wsi. Ja w ostatnim czasie odwiedziłem Małopolskę, Wielkopolskę, Kujawy, Pomorze, warmińsko-mazurskie, podlaskie. Pan minister jest gawędziarzem. Wcześniej mieliśmy śpiocha. Teraz jest minister gawędziarz” – mówił w „Faktach po Faktach” w TVN24 prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysław Kosiniak-Kamysz.

Piotr Duda: My się nikomu nie musimy podobać, my robimy to, co do nas należy

Lech Wałęsa miał szansę zostać mentorem, miał szansę stać pośrodku, mógł skarcić i przewodniczącego „Solidarności” i szefów partii. Ja go wtedy prosiłem, żeby się wstawił za nami, kiedy rządził rząd liberalny, który tak faktycznie niszczył polskiego pracownika. Gdzie miałem iść jak nie do robotnika, który też rozumiał te problemy pracowników. Pan wie, jakie było zdanie prezydenta Wałęsy, że trzeba spałować Dudę i całą „Solidarność”. To przykre, ale prawdziwe – mówił Piotr Duda w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w programie „Gość Wiadomości” TVP Info.

Jak nam się mówi, że jesteśmy polityczni czy tam partyjni, panie redaktorze, wie pan kto to mówi? Ci którzy na plecach „Solidarności” wjechali do polityki. To wtedy było dobrze, tak? Teraz mówią, że związek jest partyjny. Nie jest. Jesteśmy Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym i my się nikomu nie musimy podobać, my robimy to, co do nas należy – dodał Duda.

PAD obniżył wynagrodzenie członkom prezydiów Sejmu i Senatu

Stosowne rozporządzenie prezydenta pojawiło się w Dzienniku Ustaw.

PAD: Gdzie byli przeciwnicy obecnej władzy, protestujący, niby broniący konstytucji, wtedy kiedy nie było żadnej pomocy dla rodziny, następowała coraz większa pauperyzacja i kiedy bezrobocie było ponad 10%?

Taką właśnie skazą, podszytą komunistycznym chichotem była likwidacja Stoczni Gdańskiej. Człowiek taki jak ja, pochodzący z drugiej strony Polski, tam wychowany, wychowany na legendzie, wielkim micie „Solidarności”, przyjeżdża do Gdańska i w miejscu, gdzie jest ta świątynia, ta kolebka „Solidarności” widzi chaszcze i gruzy. Czy to też nie jest symbol tej zmieniającej się Polski, że nie każda zmiana była uzdrowieniem, że niektóre były chorobą. My te wszystkie choroby musimy dzisiaj wreszcie, po tylu latach wyleczyć. Jeżeli ktoś dzisiaj pyta, co to znaczy Polska, to ja powiem głośno. Ja chcę, żeby Polska to była właśnie solidarność. Niezłomnie, spokojnie krocząca w przyszłość, budująca sprawiedliwość, będąca razem i wspólnie. Jakże to niezwykle ważne po to, żebyśmy mogli mieć silne państwo. Żeby można było spokojnie móc w tym państwie pracować, żeby można było spokojnie wychowywać dzieci. Gdzie byli przeciwnicy obecnej władzy, protestujący, niby broniący konstytucji, wtedy kiedy nie było żadnej pomocy dla rodziny, następowała coraz większa pauperyzacja i kiedy bezrobocie było ponad 10%? Gdzie oni wtedy byli? Gdzie byli kiedy likwidowano Stocznię Gdańsk?. Wtedy uważali, że wszystko jest w porządku? – mówił Andrzej Duda podczas mszy w Bazylice św. Brygidy w Gdańsku.

Spotkania mieszkańców Warszawy z kandydatem Zjednoczonej Prawicy przed JakiCafe

PAD: Razem z „Solidarnością” będziemy mogli podnosić minimalne wynagrodzenie

Wierzę w to głęboko, że razem z „Solidarnością” i ludźmi oddanymi sprawie, rzeczywiście Polski, która jest prawdziwie solidarna, solidarnego społeczeństwa, solidarności ludzi władzy z tymi, którzy ich wybierali, będziemy mogli podnosić minimalne wynagrodzenie, będziemy mogli tworzyć kolejne elementy, które pozwolą w Polsce godnie żyć, każdej rodzinie, każdemu człowiekowi, który tego chce. Tak, żeby ludzie mieli poczucie, że Polska jest dostatnia, a przed wszystkim, żeby mieli poczucie, że Polska jest krajem sprawiedliwym. Sprawiedliwym w każdym calu, także w wymiarze sprawiedliwości. Proszę was, bądźcie z nami. Proszę was, mówcie, jeżeli uważacie, że gdzieś popełniany jest błąd. Błąd zawsze można naprawić. Choroby trzeba wyleczyć, choćby terapia była trudna – mówił Andrzej Duda podczas mszy w Bazylice św. Brygidy w Gdańsku.

PAD: Jakże nie nazwać chorobą tego, że w Sądzie Najwyższym wciąż orzekają sędziowie, którzy skazywali ludzi niepodległościowego podziemia w czasie stanu wojennego

Fakty są takie, że w Polsce nastąpiła bezkrwawa, w zasadzie, rewolucja. Nie strzelano do ludzi na ulicach, tak jak tutaj w Gdańsku, Gdyni w 1970 roku. Nie ma dzisiaj dziesiątków, setek czy tysięcy krzyży nad mogiłami młodych ludzi, którzy tak jak ja mieli wtedy po 17, 18 lat, i którzy być może byliby gotowi walczyć o wolną Polskę z bronią w ręku. Płacimy za to jednak cenę i wszyscy mamy tego świadomość. Tą ceną są także choroby, które bez przerwy, choć w coraz mniejszym stopniu drążą nasze Państwo od tego czasu. Bo jakże nie nazwać chorobą tego, że w Sądzie Najwyższym wciąż orzekają sędziowie, którzy skazywali ludzi niepodległościowego podziemia w czasie stanu wojennego. Wszyscy dziś wiemy, że tak jest, tylko prawda po prawie 30. latach wychodzi na jaw. Są tam ludzie, którzy uczestniczyli w komunistycznym aparacie represji – mówił Andrzej Duda podczas mszy w Bazylice św. Brygidy w Gdańsku.

Piotrowicz odpowiada Gersdorf: Nigdy niczego obraźliwego pod adresem pani profesor nie powiedziałem. Nie mam za co przepraszać

Media pokazywały wiele właśnie takich przypadków i tych, którzy w inny sposób zachowywali się skandalicznie i w dalszym ciągu orzekają. Tu postępowania dyscyplinarne nie zakończyły się w sposób skuteczny, przecież tacy sędziowie zostali uniewinnieni w najwyższych instancjach. W  związku z tym mówię, że wymiar sprawiedliwości powinien oczyścić się z takich sędziów. Nigdy niczego obraźliwego pod adresem pani profesor nie powiedziałem. Nie mam za co przepraszać – stwierdził Stanisław Piotrowicz w rozmowie z wPolityce.pl.

Śpiewak: Wujek Samo Zło wystartuje z listy Wygra Warszawa

PMM: Nasz rząd, rząd Prawa i Sprawiedliwości czuje się spadkobiercą „Solidarności”

Ta pochodnia wolności, której nie byli już w stanie powstrzymać komuniści, której nie był w stanie powstrzymać stan wojenny, bo są takie daty, takie wydarzenia, wokół których jesteśmy w ogromnym stopniu zjednoczeni, jak wokół Jana Pawła II, tak możemy się różnić co do przełomu roku 1989 i późniejszych lat transformacji, ale cieszę się, że rok 1980 i ten bunt, dzisiaj ta pamięć o naszym bohaterze zbiorowym, o „Solidarności” nas coraz bardziej jednoczy. Tego sobie życzę i życzę całej Polsce, żebyśmy nasze wielkie dziedzictwo „Solidarności” nieśli w przyszłość” – mówił w 38. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych premier Mateusz Morawiecki.

Nasz rząd, rząd Prawa i Sprawiedliwości czuje się spadkobiercą „Solidarności”. Jesteśmy spadkobiercami wielkiej tradycji „Solidarności”, która była XX-wieczną emanacją walki o wolność naszą i waszą” – dodawał.

„Już 3 miesiące temu pod hasłem Rafała #WarszawaDlaWszystkich szliśmy w warszawskiej paradzie”. Platforma odpowiada Guziałowi i pokazuje dowody

Politycy Platformy oraz sztabowcy Rafała Trzaskowskiego twierdzą, że sytuacja po ich stronie jest absolutnie czysta, bo mają dowody, jak te poniżej, ale także inne, które jednoznacznie udowadniają, że plagiatu nie było.

Schetyna o Biedroniu: Wybrał ogólnopolską karierę, opuszcza Słupsk, to jest jego decyzja

My nie jesteśmy podzieleni z Robertem Biedroniem. Ta współpraca, tak jak pan mówi, była modelowa, bardzo dobra. Marszałek Struk pochodzi z samorządu i samorządem oddycha. Dla nie go te sprawy są najważniejsze i on nigdy nie patrzył na różnice, barwy polityczne. Po prostu dążył do równoważnego rozwoju Pomorza. Musi być tak, że ze strony tego samorządu miejskiego, gminnego, powiatowego też jest chęć współpracy, jest stuprocentowe zaangażowanie w sprawy lokalne, w problemy mieszkańców, w budowanie wspólnoty myśli, też emocji. Wtedy można coś zrobić – mówił Grzegorz Schetyna na konferencji prasowej w Słupsku.

Ja nikomu nie zabraniam wielkiej polityki, sami uczestniczymy w ważnych projektach, ale trudno połączyć samorząd, skuteczne funkcjonowanie w samorządzie, z dużą polityką, która zajmuje czas, emocje, zaangażowanie, tak jak w wypadku projektów ogólnopolskich – dodał Schetyna.

Nam zależało na całościowej współpracy, niestety nie podjął takich rozmów. Moim zdaniem, szkoda, bo można było spróbować poszukać nowej jakości w polityce dla dobra mieszkańców. Wybrał ogólnopolską karierę, opuszcza Słupsk, to jest jego decyzja. My ją możemy uszanować i zrobić wszystko, żeby następny prezydent Słupska był w stu procentach skoncentrowany na sprawach mieszkańców Słupska – stwierdził przewodniczący PO.

Nie mam takiej tajemnej wiedzy. Słyszę, trochę się przechadzam korytarzami sejmowymi, rozmawiam z dziennikarzami. Mówię o Warszawie, o tym co dzieje się w Warszawie – dodał Grzegorz Schetyna dopytywany o opuszczenie Słupska przez Roberta Biedronia.