Senator PiS o referendum: Wszystko jest jakieś niepoważne. Nie najlepszą Konstytucję możemy zmienić na jeszcze gorszą

Jestem tutaj w pewnym kłopocie. Przyznam się, że z tym referendum wiązałem tak wewnętrznie ogromne nadzieje. To czego mi brakuje, co sprawia, że bycie w Senacie, w czynnej polityce jest z jednej strony czymś honorowym, ale też mniej satysfakcjonującym niż bym się spodziewał, jest to, że życie polityczne toczy się w Polsce przez przekrzykiwanie się. Nie ma pola ani przestrzeni od poważnej dyskusji. W zasadzie prawie w żadnej sprawie. Czasem w historycznych. To jest wielka słabość życia politycznego. Ja próbuję nie przyjmować tego do wiadomości. Próbuję robić swoje tam gdzie to możliwe wychodząc trochę ponad te podziały, ale to jest słabo słyszalne, nieskuteczne. Miałem cichą nadzieję, że to hasło debaty konstytucyjnej obudzi nas do poważniejszej refleksji – stwierdził Aleksander Bobko w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz na Wyborcza.pl. Jak dodał senator PiS:

„Wszystko jest jakieś niepoważne. Jeżeli prezydent występuje z inicjatywą rok temu i jest to pewien rodzaj zaproszenia, to nawet jeśli ktoś nie sympatyzuje z prezydentem, jeśli go nawet nie ceni, nie lubi, to jednak jest to pierwsza osoba w państwie i pewna kurtuazja wymagałaby, aby chociaż przez chwilę się nad tym zastanowić i spróbować to zaproszenie przyjąć. Być może pan prezydent powinien w sposób bardziej aktywny tworzyć tę przestrzeń do dyskusji”

Dalej mówił:

„Nie chcę tego oceniać w kategoriach politycznych. Ja to bardziej oceniam w kategoriach państwowych, tzn. o ile wydawało mi się, czy byłem przekonany, że byłaby pora zmieniać konstytucja w Polsce po dwudziestu pięciu latach, to po roku, który upłynął od momentu wywołania dyskusji obawiam się, że możemy tę konstytucję – być może nienajlepszą, z pewnymi mankamentami – możemy zmienić na jeszcze gorszą, bo prawo, które stanowimy teraz w Polsce, niestety – mówię to z ubolewaniem, bo jestem też za to współodpowiedzialny – nie jest prawem dobrym. Nawet ustawy ważne, kluczowe, niezależnie od ich oceny – np. te ustawy o sądownictwie. Niezależnie czy są dobre, czy złe, były już poprawiane chyba siedem razy. Już sam ten fakt świadczy o tym, że stanowimy prawo nienajlepszej jakości. Kiedy przed wojną napisano kodeks cywilny, to on właściwie bez przecinka funkcjonował przez wiele, wiele lat”