PEK: Politycy PiS boją się wejść do tej samej windy, jakbyśmy byli trędowaci

PEK na konferencji po posiedzeniu rządu była pytana o słowa Jarosława Kaczyńskiego, który w Koninie powiedział, że rząd PiS-u będzie szanował opozycję, czyli nie wojna, a praca:

„Trochę się z Jarosławem Kaczyńskim znamy. Wiemy, jak z tym szacunkiem jest. To nie wtedy, kiedy tylko są w opozycji, ale wtedy, kiedy rządzili. Wiemy, jak ten szacunek wyglądał. Dzisiaj to my niekiedy prosimy, żeby w słusznych sprawach opozycja stanęła ponadpolitycznie i dobre rozwiązania popierała. Właśnie powinnam powiedzie w czasie przeszłym, bo już było ostatnie posiedzenie Sejmu, ale nie zdarzyło się tak. Dla zasady, tylko dlatego, że byli w opozycji, zawsze mówili „nie”. Nie ważne, czy to był region południowy, środkowy, centralny czy północny. Zawsze było „nie”, bo oni są w opozycji, i zasłaniali się jednym: to święte prawo opozycji. Tak rozumieją to dobro i tę dobrą współpracę oraz dobro na rzecz Polaków. Jeśli chodzi o prezesa Kaczyńskiego, mam wrażenie, że on chcę tę władzę za wszelką cenę. Źle się dzieje – i to szkodliwe – kiedy tej władzy chce się dla władzy, a nie dlatego, żeby realizować dobre pomysły dla Polaków”

Dalej mówiła:

„Jeśli Polacy słyszą tylko i wyłącznie obietnice, których PiS po wyborach – nawet wtedy, gdyby wygrało wybory – nie jest w stanie zrealizować, bo budżet został przyjęty przez Radę Ministrów. Nawet gdyby się tak złożyło, i chcieli nowelizować budżet, to w dalszym ciągu wisi ustawowo nad nami reguła wydatkowa. Mimo, że KE zniosła już z nas regułę nadmiernego deficytu. Ale my sami nałożyliśmy na siebie swojego rodzaju dyscyplinę po to, żeby nie zepsuć naprawionych finansów publicznych. A skoro tak, to alternatywa może być tylko jedna: jeśli chcieliby swoje pomysły realizować, które dzisiaj – po złożeniu tego budżetu – nie mają żadnego pokrycia w pieniądzu, to rozwalą ten finanse publiczne, że za chwilę znowu będziemy mieli kryzys i to kryzys, który będzie dotykał nas, Polaków w tej Europie, w której już tego kryzysu nie ma. Nie wierzę w te obietnice i nie wierzę w również to, że chce cokolwiek zrobić innego ponad to, że chce władzy dla władzy. Nie wierzę również w takie przyjazne między opozycją a rządzącymi”

Stwierdziła także:

„Życie trochę uczy i doświadczenie nakazuje zachowanie w pamięci tych rzeczy, które są zarówno dobre, jak i złe. Może to drobiazg, ale to świadczy o tym, jak bardzo ci ludzie z naszej opozycji dzisiaj – konkretnie z PiS-u – są przyjaźnie nastawieni do rządzących. Nie mówię o formie, bo każdy z nas ma jakąś elementarną kulturę osobistą i wie, kiedy ma powiedzieć: pan, pani, pani prezes, pani premier, panie ministrze. To nie chodzi o to. Elementarne zasady dobrego zachowania. Kiedy się kogoś mija na korytarzu, a zna się go kilka lat z pracy w parlamencie, to jest obowiązek przynajmniej kiwnąć głową lub powiedzieć: dzień dobry lub wejść do tej samej windy, a tego się boją, jakbyśmy byli trędowaci. Wyobraża pan sobie, że oni nagle zmienią swoje nastawienie do ludzi z PO, których potrafią nazywać bardzo nioesymaptycznie? Nie wierzę w to. Mają po prostu taką naturę i uważają, że tylko ci najlepsi to ci, którzy są albo w PiS-ie, albo ci, którzy popierają PiS. Cała reszta to dla nich inny gatunek Polaków. Nie zmienią swojej natury i jestem o tym przekonana”