To było krótkie podsumowanie kampanii kandydatki bez kandydatki. Magdalena Ogórek nie pojawiła się w Sejmie na konferencji sztabu. Leszek Aleksandrzak przyznał, iż wynik Ogórek był słaby, ale Sojusz nie zamierza się „rozstawać” z kandydatką. – Trudno powiedzieć tym 350 tys. wyborcom, że działalność polityczna Magdaleny Ogórek się zakończy. Będziemy z nią dalej współpracować, nie zamierzamy się z nią rozstawać – mówił. Dodał, iż utożsamia się z kampanią i przyjmuje za nią pełną odpowiedzialność.

Tomasz Kalita, który jeździł z Ogórek po Polsce, powiedział. – Ze swojej strony chcę podkreślić, że mimo usilnych próśb [ze strony SLD do Ogórek], nie nastąpił ten lewicowy zwrot w kampanii. Mimo naszych apeli kandytdatka nie zdecydowała się skierować przekazu do wyborców lewicy. Im dalej się oddalała od ludzi lewicy, tym te wyniki [w sondażach] były gorsze. Wyborcy lewicy nie zostali zmobilizowani w tych wyborach. A stawka na jesieni będzie najwyższa – mówił. Kalita jednocześnie podkreślił, iż – jego zdaniem – Ogórek od początku była obiektem „hejtu i nagonki”. Rzecznik podziękował także dziennikarzom za – jak to określił – wyrozumiałość. Chodzi tu o rzadkie występy w kampanii w największych mediach.

Aleksadrzak przyznał, iż w niedługim czasie zostanie przedstawiony raport sporządzony przez ekspertów – m.in. politologów i socjologów – podsumowujący kompleksowo kampanię kandydatki Sojuszu. – Nie udało się dotrzeć z przekazem do wyborców, nie wiemy, czemu tak się stało, ale będzie to analizowane – stwierdził.

Szef sztabu Ogórek przyznał, iż wynik Ogórek nie jest sukcesem politycznym, ale przed wyborami parlamentarnymi „nie ma czasu na rozliczenia”. Mimo tego, że – jak powiedział Aleksandrzak – wielu było w Sojuszu tych, którzy jednoznacznie wykluczyli możliwość głosowania na Ogórek: – Trudno uznać, żeby ci członkowie partii mieli prawo krytykować. To by była polityczna schizofrenia.