W pewnym uproszczeniu, ale bez przekłamania, można powiedzieć, że za pozostanie Wielkiej Brytanii w UE zapłacą dzieci polskich imigrantów. Ustalono bowiem wczoraj, czego domagał się zresztą od samego początku David Cameron, że świadczenia socjalne dla dzieci imigrantów na wyspach będą malały systematycznie aż do 2020, czyli przez następne cztery lata, a świadczenia dla dzieci nowo przybyłych nad Tamizę od razu będą takie, jak w kraju, z którego przyjechali. To całkowite zwycięstwo brytyjskiego premiera i całkowita prawie porażka polskiej premier.

Można złośliwie napisać, że PiS jedną ręką daje polskim rodzinom 500 złotych, a drugą ręką odbiera niektórym z nich 500 funtów. Jest już jasne, że rząd PiS poległ na całej linii w Brukseli. Nic nie zostało z buńczucznych zapowiedzi i pohukiwań o prowadzeniu polityki godnościowej i powstawaniu z kolan. Przy pierwszym poważnym starciu, gabinet Beaty Szydło poświęcił realne interesy polskich rodzin w zamian za swój wyimaginowany sojusz z Londynem. Dlatego zgodził się zapłacić za uniknięcie Brexitu. Zapłacić pieniędzmi polskich imigrantów.

Tak właśnie falsyfikowana jest mocarstwowa i bezmyślna polityka wielkich słów i patriotycznego nadęcia. Gdy dochodzi do prawdziwego starcia o realne interesy, nagle znikają postawy godnościowe i gaskonada, towarzyszące na domowym podwórku propagandzie PiS. Powtarza się sytuacja z lat 2005-2007, kiedy to za mocarstwowymi słowami skrywały się tchórzostwo i pełne podporządkowanie unijnym mandarynom. Zgoda rządu PiS i prezydenta Kaczyńskiego na niekorzystne dla nas zapisy w Traktacie Lizbońskim, były tego doskonałą egzemplifikacją. Buńczucznym słowom towarzyszyła wówczas akceptacja zapisów dla Polski po prostu gorszych, niż w poprzednim traktacie.

Dziś mamy „powtórkę z rozrywki” – groźne gesty, srogie miny i ostre słowa połączone są z głębokimi ustępstwami i zgodą na zapisy uderzające bezpośrednio w realne interesy Polski i Polaków. Tymi, którzy jako pierwsi zapłacą za ugodową i tchórzliwą w istocie politykę europejską rządu PiS będą dzieci polskich imigrantów zarobkowych. Nie oligarchowie, nie postkomuniści, nie bogaci złodzieje, ale właśnie dzieci tych, których z kraju wyrzuciła bieda i brak pracy.

Żebym był dobrze zrozumiany – pozostanie Wielkiej Brytanii w UE uznaję za korzystne dla Polski. Osobiście także uważam postulaty Camerona za uzasadnione i sprawiedliwe. Nie widzę powodu, by dzieci ludzi pracujących nad Tamizą, a pozostawionych u dziadków nad Wisłą, miały mieć świadczenia na poziomie brytyjskim, a nie polskim. Ale polscy politycy nie są od tego, by zaprowadzać sprawiedliwość na całym świecie, lecz by dbać jak najlepiej o dobro swoich obywateli. Zwłaszcza jak mają pełne gęby frazesów o Polsce, Polakach, dumie narodowej i powstawaniu z kolan.

fot. P.Tracz/ KPRM