Szanowny Panie Pawle,
od dnia, gdy prawie 21% Polaków obdarzyło Pana zaufaniem upłynęło 50 dni. 50 dni, w czasie których zdążył Pan obrazić część komentatorów i dziennikarzy, pokłócić się z potencjalnymi koalicjantami, publicznie upokorzyć swoich najbliższych współpracowników. Dał Pan radę także zadeklarować, że nie ma Pan programu i nie zamierza go Pan mieć, bo programy to „największe kłamstwo”. A także zaprosił Pan na swoje listy zarówno Magdalenę Ogórek, jak i Grzegorza Brauna – co należy uznać za działanie konsekwentne, bowiem jeśli nie liczy się program, to – zaiste – nie ma powodu, by na Pana listach nie znalazły się osoby o skrajnie różnych poglądach. Jako ważną deklarację należy także uznać tę, w której zapowiedział Pan, że nie zamierza Pan powoływać żadnej struktury, a liderów w poszczególnych okręgach wyborczych będzie Pan wyznaczał sam. Uff..

Zacznijmy więc od końca, by przejść potem do rzeczy zasadniczych. Słusznie krytykował Pan Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego za wodzowski styl sprawowania władzy w PO i PiS, ale co sam Pan proponuje? Wszak na całkowicie samodzielne wyznaczanie „jedynek” na listach nie mogli sobie nawet oni pozwolić. Ale Pan już to zapowiada i nie widzi w tym niczego zdrożnego. Naprawdę nie widzi Pan, że idzie Pan dokładnie tą samą drogą, co oni? Wszak publiczne upokorzenie, które zafundował Pan prezydentowi Raczyńskiemu w niczym nie różni się od tego, co liderzy PO i PiS praktykowali przez lata wobec swoich podwładnych. Sprawiło to Panu przyjemność? Przyniosło polityczną korzyść?
Przez lata słusznie piętnował Pan odchodzenie partii Tuska od swego programu. Wiedział Pan także bezideowość formacji Kaczyńskiego. Jaki Pan wysnuł z tego wniosek? Że lepiej w ogóle nie mieć programu. Naprawdę uważa Pan taki wniosek za poprawny logicznie? Serio widzi Pan w ruchu pozbawionym programu antidotum na partie zdradzające swoje programy? Tyle ma Pan Polakom do zaproponowania? Bezprogramowość jako odpowiedź na bezideowość? Uważa Pan to za uczciwie intelektualnie?

Chce Pan na swoich listach i Magdaleny Ogórek i Grzegorza Brauna. Czyli czego Pan chce? Polski lewicowej, czy prawicowej? Świeckiej czy wyznaniowej? Chce Pan demokracji czy monarchii? Pobłażania dla PRL czy wieszania jej funkcjonariuszy na latarniach? Czego symbolem ma być oferta skierowana zarówno do Ogórek, jak i do Brauna? Przez lata piętnował Pan funkcjonowanie partii politycznych w Polsce, a dziś proponuje Pan zupełne kuriozum. Stosując poetykę Panu bliską, mógłbym powiedzieć, że nie lubiąc dwóch zespołów fałszujących i grających tylko dla kasy, postanowił Pan zmontować swój – złożony z heavymetalowca, piosenkarki country, basisty wariata i perkusisty walącego w bębny głową.

Szanowny Panie Pawle,

jeśli chcemy naprawić auto, to jedziemy do mechanika. Nie do magika. A jeśli chcemy wyleczyć raka, to idziemy do lekarza. Nie do znachora. Został Pan politykiem – czy Pan tego chce, czy nie. Jeśli nadal będzie Pan udawał przed sobą i przed innymi, że jest inaczej, to proces samoośmieszania będzie się pogłębiał. Jest Pan politykiem. Proszę to zaakceptować i nie bać się, że ludzie Pana odrzucą z tego powodu. Jest dokładnie odwrotnie – odrzucą Pana, jeśli nadal będzie Pan się wygłupiał udawaniem outsidera. Jeśli nadal będzie Pan chciał grać rolę kogoś z zewnątrz. 3 miliony Polaków oddało na Pana głos w proteście przeciwko temu, co z naszym krajem wyprawiają obecni politycy. I w nadziei, że Pan zrobi to lepiej. Że Pan to zrobi lepiej i uczciwiej, a nie że będzie Pan odstawiał teatr z obrażaniem wszystkich, udawaniem że Pan jest tu tylko na chwilę i zapraszaniem na listy ludzi z różnych bajek.

Polityka to śmiertelnie poważna sprawa. Piszę „śmiertelnie” świadomie, bo od tego, jakie mamy drogi może zależeć zmniejszenie liczby ofiar o setki rocznie. Właściwe rozwiązania w służbie zdrowia mogą uratować tysiące osób. Prawidłowo funkcjonująca opieka społeczna może przywrócić godność milionom. Dlatego nie ma czasu i miejsca na żarty. Od Pana, jako od polityka i od osoby cieszącej się zaufaniem ponad połowy Polaków, można i należy oczekiwać uczciwej i poważnej oferty politycznej, a nie pajacowania. Ta oferta może być umiarkowana, może być centrowa, może nie być oryginalna. Ale musi być! A Pan, jako lider ugrupowania, musi potem dopilnować, by była realizowana. Na tym polega uczciwość w polityce, a nie na ciągłym udawaniu, że jest Pan kimś innym. Jest Pan politykiem i ma Pan polityczne obowiązki – sformułować program, skompletować zespół porządnych i kompetentnych ludzi, wystawić dobre listy, wejść do rządu i uczciwie rządzić. A nie pisywać na FB, organizować wiece i wciąć powtarzać, że rozwiązaniem wszystkich ludzkich problemów są JOW-y.

Szanowny Panie Pawle,

wiem, że jest Pan przywiązany do tego postulatu i nie mam zamiaru Pana wyprowadzać z błędu. Szkoda mi czasu i energii, bo wyraźnie nie reaguje Pan na rzeczowe argumenty w tej dyskusji. W uporem dziecka twierdzi Pan, że problemy społeczne, kłopoty służby zdrowia, słabość polityki zagranicznej, bezrobocie i dzietność kobiet zostaną szybko i skutecznie rozwiązane, gdy tylko zostanie wprowadzona ordynacja większościowa. Przypomina to „grę w pomidora” i nie przystoi dorosłemu człowiekowi. Życie jest zbyt skomplikowane, by na wszystkie pytania była jedna odpowiedź. I dojrzały człowiek winien to nie tylko wiedzieć, ale także akceptować.

Bierze Pan odpowiedzialność za to, co stanie się z tym zaufaniem, którym obdarzyli Pana Polacy. Nie może Pan tego zmarnować. A właśnie jako marnowanie nadziei wyborców wyglądają ostatnie 50 dni Pana aktywności. Szkodzi Pan Polakom opowiadając im naiwne bajki o tym, że JOW-y są dobre na wszystko. Szkodzi Pan Polakom nie tworząc normalnej struktury, z jasną odpowiedzialnością poszczególnych ludzi i z programem. Szkodzi Pan Polakom łudząc ich tym, że jak tylko na Pana zagłosują, to poprawi się ich los.

Szkodzi Pan również sobie – upodabnia się Pan do Stana Tymińskiego, który rozwiązania wszystkich polskich problemów miał schowane w czarnej teczce. Ś.p. Andrzej Lepper, Janusz Palikot czy Janusz Korwin – Mikke wypadają na Pana tle jako poważni politycy. Jeśli dalej będzie Pan tak postępował, to może i dociągnie Pan jakoś do wyborów i wprowadzi do Sejmu kilkudziesięciu posłów, ale zostaną oni szybko rozparcelowani między PO a PiS, i będzie Pan odpowiedzialny za zmarnowanie ludzkich nadziei.

Szanowny Panie Pawle,

wygląda Pan na uczciwego i prawego człowieka, dlatego namawiam Pana do zaakceptowania nowej roli, w jakiej znalazł się Pan po 10 maja. Jest Pan politykiem, proszę więc, by zaczął Pan wykonywać porządnie swoje polityczne obowiązki. Niech Pan już przestanie grać w tej marnej sztuce pod tytułem: „JOW-y wam wszystko rozwiążą, a ja jestem tylko bożym szaleńcem”. Niech Pan będzie miał odwagę unieść swoją nową rolę. I porządnie wykonywać to, do czego się Pan – chcąc nie chcąc – zobowiązał. Ludzie Panu zaufali i oczekują od Pana poprawy ich losu. Nie przerzucenia na nich kolejnych ciężarów odpowiedzialności, ale po prostu uczynienia ich życia lepszym. Niech Pan już przestanie „występować”, a zacznie pracować. Pracować jako polityk, bo taka jest dziś Pana robota. Niech ją Pan wykonuje rzetelnie i uczciwe. Albo uwolni nas od swej zbędnej obecności.

Z poważaniem