Założenie partii KORWiN nie było decyzją dawno zaplanowaną, robioną po to, by zwiększyć szanse tej formacji, by dotrzeć do nowych wyborców i by dokonać spektakularnego marszu po popularność. Było działaniem w obliczu kryzysu, reakcją na obalenie JKM w swej dotychczasowej formacji, posunięciem wymuszonym problemami finansowymi i blokowaniem samodzielności prezesa w KNP. Nie ma więc co się zastanawiać, na ile ten rebranding pomoże JKM, ale raczej na ile może mu zaszkodzić?

Problemem podstawowym jest to, ilu wyborców zauważy, że KORWiN to…Korwin? Wbrew pozorom to wcale niegłupie pytanie. Na kartach do głosowanie nie będzie bowiem widnieć skrót partii, ale jej pełna, i durnowata, nazwa. A obok, jeśli tylko KNP uda się zebrać podpisy i zarejestrować listy, widnieć będzie partia, której pełna nazwa brzmi: „Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin – Mikkego”. Kogo wybierze ta mniej rozgarnięta część elektoratu? Raczej to drugie ugrupowanie, niż to pierwsze.

Podobno JKM ma plany, by odebrać KNP ów dodatek „Janusza Korwin – Mikkego”, ale o tym decyduje sąd. Na wniosek…partii. A ta chyba nie będzie zainteresowana w zmianie partii, bo tylko ów dodatek daje jej jakiekolwiek szanse na zdobycie 1 czy 2 procent. Dlatego też trzeba założyć, że część wyborców JKM odda przez pomyłkę głos na poprzednią jego partię. Czy takich wyborców będzie dużo? Zapewne nie, ale nowe podmioty walczą o każde dziesiątki procentów, więc strata nawet 1 procenta może okazać się kluczowa dla tego, czy nowy podmiot wjedzie do Sejmu.

W elekcji do Parlamentu Europejskiego frekwencja była bardzo niska i uczestniczył w niej raczej elektorat lepiej wykształcony, z dużych miast i młodszy. Wówczas to partia JKM zdobyła ponad 7% głosów. Ale już w wyborach samorządowych, cztery miesiące później, frekwencja się zwiększyła i ugrupowanie JKM dostało procentowo prawie o połowę głosów mniej. Elekcja parlamentarna będzie bardziej przypominać wybory samorządowe, niż do PE, a zatem Korwinowi będzie raczej trudniej, niż łatwiej przekonać do siebie więcej, niż 5% elektoratu. Uczestniczyć w niej zresztą będą raczej wyborcy mniej zorientowani i wykształceni, niż ci, którzy dali KNP w maju zeszłego roku 4 eurodeputowanych. Zatem rebranding jest dla nich raczej problemem, niż ułatwieniem w znalezieniu na liście swego ukochanego Korwina.

Czy oznacza to, że KORWiN skazany jest na klęskę? Nie, oczywiście, że nie. Zamieszanie ze zmianą nazwy, start starego KNP w jesiennej elekcji, osobiste kłopoty JKM na pewno nie ułatwiają zadania nowej formacji, ale nie uniemożliwiają jej pokonania progu 5% i wejścia do Sejmu. To, czy ta sztuka uda się KORWiN-owi, zależy od bardzo wielu czynników, a kalendarz wyborczy i dynamika procesów politycznych raczej sprzyjają JKM. Już za kilka tygodni rozpocznie się na dobre, i oficjalnie, prezydencka kampania wyborcza, a jest ona jakby stworzona dla JKM. Jej spersonalizowanie, łatwość w rejestracji kandydata, umiejętność JKM skupiania na sobie uwagi mediów,   miałkość większości kandydatów, odchodzenie PO od wolnorynkowości, dryf PiS w kierunku socjalizmu, brak odwagi L. Balcerowicza w założeniu swojej formacji – wszystko to sprzyja Korwinowi i Wiplerowi. Mogą przez najbliższe miesiące umiejętnie przebijać się do świadomości wyborców i zyskiwać ich sympatię.

Zmiana nazwy partii na pewno nie pomaga JKM, ale też nie oznacza, że jest on w poważnych tarapatach. Rebranding, dokonany szybko i skutecznie, może pozwolić na szybkie zajęcie się pozyskiwaniem nowego elektoratu i prezentacją własnego programu. Bo to właśnie w tym tkwi tajemnica tego, czy KORWiN-owi się uda, czy też nie, a nie w mniej czy bardziej udanej zmianie nazwy. Nowa formacja ma jasny program polityczny, charyzmatycznego i wzbudzającego emocje lidera oraz sprawnego organizatora (w osobie P. Wiplera). Ogłoszenie powstania nowej partii akurat w dniu, w którym media skupiły się na odchodzącej rzecznik rządu można zaliczyć do kategorii politycznych wpadek. Ale nie tego typu koincydencje i zdarzenia zadecydują o sukcesie, bądź porażce KORWiN-a. Wszystko wciąż jest możliwe i ogłaszanie dziś końca JKM lub też, z drugiej strony, początku nowej ery, jest wróżeniem z fusów. Działalności tyleż miłej, co bezproduktywnej.

fot. Partia KORWiN